Bliska ludziom biometria
Andrzej Popielski
Wakacyjne ciekawostki na początek. Pierwsza o związku ornitologii z techniką security. W Riedlingen, w Niemczech, policja dostała nocny telefon o włamaniu. Informatorka doniosła, że słyszy w okolicy uporczywy sygnał alarmowy. Patrol zamiast włamywaczy zastał sowę siedzącą na drzewie.
Ptak ten – według mediów – był już recydywistą notowanym przez policję w pobliskich miejscowościach. Ponieważ internauci nie wierzyli w prawdziwość tej informacji, spróbowałem ją zweryfikować. Po przesłuchaniu odgłosów sów potwierdzam, że kilku ich gatunków można używać jako „zamienniki” syrenek systemów alarmowych. Takie dźwięki o różnej urodzie wydają np. sowa jarzębata, płomykówka, sóweczkai włochatka.
Ciągle wymyśla się nowe zastosowania zabezpieczeń technicznych. W Pekinie np. problem kradzieży papieru toaletowego w szaletach publicznych przekroczył tzw. cienką czerwoną linię cierpliwości zarządców. W Świątyni Nieba – a jest to zabytek klasy światowej – w walce o cywilizowaną dystrybucję produktów celulozowych zamontowano na próbę dozowniki wyposażone w czytniki biometryczne. Trzeba zdjąć okulary i czapkę, spojrzeć w okienko, dać się uwiecznić i trafić do miejscowej bazy danych. Później w potrzebie trzeba ponowić pozowanie, system zweryfikuje oko klienta i wysunie odcinek papieru ok. 60 cm, następny można dostać już po 9 minutach. Malkontenci narzekają, że jest za krótki. Gorzej opiniują system „przebierający nogami”, gdy operacja skanowania trwa do minuty zamiast 3 sekund. Tragedia to jednak będzie, gdy w kolejnej toalecie użytkownicy nie dostaną papieru, bo algorytm uzna, że należą do ludzi o lepkich rękach.
Obejrzałem telewizyjną zajawkę na temat 70. festiwalu filmowego w Cannes. Kręciło się jak zwykle wokół kamer. Sławne aktorki i aktorzy, czerwony dywan, szef jury reżyser Pedro Almodovar. Było o kulisach imprezy i jej bezpieczeństwie – o ekranach w centrum zarządzania i monitoringu, gdzie oglądano transmisję z prawie pół tysiąca kamer, a jedna przypadała na ok. 140 mieszkańców prawie 70-tysięcznego Cannes. Ale to filmowa proza, a jej akcenty też nie były do artystycznych zachwytów.
Toporna proza codzienności nie chce się dostosować do lekkości kanikuły. Wspomnijmy przekraczające granice państw cyberataki na dużą już skalę: na firmy, szpitale, telekomy, elektrownie atomowe… Który był prawdziwy, a który to tylko test? Dołóżmy do tego obrazu kolejne zamachy terrorystyczne w miastach i wstrząsający widok londyńskiego wieżowca płonącego jak pochodnia, z ludźmi w środku. Niedawno go odremontowano podobno za 10 mln funtów (ok. 50 mln zł). A i tak według inwestorów wystarczyło tylko na tanią i łatwo palną elewację. Jak ktoś obliczył, zaoszczędzono na niej „aż” kilkanaście tysięcy funtów. Władze dzięki wścibskim dziennikarzom oraz inwentaryzacji dowiedziały się o ponad 180 wysokościowcach mieszkalnych w kraju z niebezpiecznymi ociepleniami (stan na 3 lipca). Po pożarze przeprowadzono spóźnione ćwiczenia – nocną ewakuację wściekłych mieszkańców kilku budynków. Za przykładem poszli Niemcy – w Wuppertalu prewencyjnie ewakuowano wieżowiec zagrożony pożarem.
Zaczepił mnie sąsiad spacerujący z psem. Oceniliśmy zabezpieczenie naszego domu – bez wymądrzania się o przepisach ppoż. i budowlanych, normach czy certyfikacji. Wnioski są umiarkowanie optymistyczne. Zlikwidowano kratę-pułapkę przy dwóch mieszkaniach na ostatnim piętrze. Wyprowadzono zawór gazu poza budynek. Przy drzwiach wejściowych wzrok kłuje do bólu czerwony przeciwpożarowy wyłącznik prądu. Już lata temu dom ocieplono styropianem, który się pali, a właściwie się topi. Pożarowego systemu alarmowego ani czujek zadymienia nie ma. Jeśli winda nie działa, można klatką uciekać na dół budynku lub do góry – na ostatnim piętrze są przejścia do dwóch sąsiednich klatek schodowych. Ale trzeba o tym wiedzieć, a lokatorzy zmieniają się często i nie wiedzą, jak się nazywają. Samochody w zatoczce przed budynkiem nie mogą stać dłużej niż 30 minut. Tak informuje nowy znak.
Ciekawość to drzwi do mądrości. O bezpieczeństwie można uczyć się nawet z popularnej telewizji. Bez trudu znalazłem takie tematy, jak banki dbają o bezpieczeństwo kart kredytowych klientów czy o koncertach wymagających zapewnienia bezpieczeństwa tysiącom fanów. A także jak są robione np. syreny alarmowe albo czujniki ruchu w telefonach komórkowych. Jeden filmik nosił tytuł wiele obiecujący w tych czasach: „Zhakuj mój smartfon”.
Andrzej Popielski
Dziennikarz, fotograf. Autor felietonów o bezpieczeństwie
w „Systemach Alarmowych” (w latach 2005–2015).