CYBERKOLONIALIZM – o wpływie technologii na życie ludzi
Nawet XIX-wieczna rewolucja przemysłowa nie przyczyniła się w tak dużym stopniu do zmiany codziennego życia, ewolucji struktur społecznych czy uwarunkowań psychologicznych, jak współczesny postęp cybernetyczno-internetowy. Nowoczesna technologia już dawno przekroczyła granicę wieku użytkownika, teraz mierzy się z granicą czasu. Na pytanie, dokąd zmierza ludzkość pod batutą technologii w książce „Cyberkolonializm” próbuje odpowiedzieć Krzysztof Gawkowski.
Zaledwie 2 proc. ludzi na świecie, którzy mają dostęp do komputera, smartfonu czy Internetu, deklaruje, że mogłoby bez nich żyć. Dobrodziejstwa technologiczne oplotły życie człowieka jak pajęczyna, z której już dziś wydostać się jest niezwykle trudno, a za kilka lat może to być niemożliwe. Autor stawia kilka fundamentalnych pytań, m.in. czy stoimy przed kolejną fazą rewolucji przemysłowej, czy raczej jesteśmy u progu nowego etapu darwinowskiej ewolucji, czy Ziemia jest kolonizowana przez obcych, których sami stworzyliśmy. Człowiek czy maszyna – kto w tym tandemie jest kolonizatorem, a kto kolonizowanym. Jaka czeka nas przyszłość i gdzie jest nasze miejsce w cyberprzestrzeni.
Rozwój nowoczesnych technologii niesie ze sobą wiele korzyści i jeszcze więcej zagrożeń. Większość społeczeństwa na co dzień nie zastanawia się, jaki wpływ na ich na życie mają nowoczesne technologie. Myśl o bezpieczeństwie ustąpiła miejsca użyteczności, a konsekwencje rozpychających się nowoczesnych technologii stanowią realne zagrożenie.
W dobie rewolucji IT dzięki systemom zarządzania ruchem korki w mieście można zniwelować o 70 proc., a inteligentny miejski monitoring wizyjny pozwala w czasie rzeczywistym wykrywać akty wandalizmu czy kradzieży. Wyobraźmy sobie, że intruz włamuje się do systemu zarządzania sygnalizacją świetlną – oznacza to nie tylko zakorkowane miasto i olbrzymie zagrożenie życia człowieka, ale też ogromne straty finansowe w sektorach publicznym i prywatnym. W jednej chwili przyjazne miasto może przekształcić się w miasto strachu.
Krzysztof Gawkowski podkreśla, że szacunkowy przyrost danych w Internecie wynosi ponad 50 GB/s. W ciągu sekundy internauci pobierają ponad tysiąc aplikacji, przeprowadzają dwa tysiące rozmów na Skypie, wrzucają 5 tys. zdjęć na Instagram czy dokonują 15 tys. wpisów na Twitterze. Portale społecznościowe i informacyjne zbierają o nas wszelkie dane, później za pomocą odpowiednich algorytmów przetwarzają je tak, by w odpowiednim czasie proponować nam pralki, suszarki czy żelazka. Odbywa się handel tymi informacjami, a najbardziej zaawansowane firmy potrafią wykorzystać je np. do wpływania na decyzje wyborców. Olbrzymie zbiory danych oznaczają dziś wielkie pieniądze dla sektorów publicznego i prywatnego. Dzięki tym danym służby specjalne mogą inwigilować w zasadzie każdego obywatela, a prywatne firmy – sprzedać mu niemal wszystko.
Rozwój i dostępność technologii spowodowały, że smartfony, komputery, inteligentne domy czy samochody posiadające dostęp do sieci internetowej ułatwiają życie i niewiele osób chciałoby z tych dobrodziejstw zrezygnować. Człowiek tworzy nowe urządzenia i uważa, że to on jest władcą. Liczy się przede wszystkim użyteczność, a sprawy bezpieczeństwa są pomijane. Autor stawia tezę, że to jednak maszyna coraz bardziej zniewala człowieka. Żyjemy w świecie, którego większość z nas nie rozumie i nie wie o skomplikowanych algorytmach wpływających na nasze decyzje w prawie każdej sprawie. Człowiek zgadza się na to praktycznie bezwolnie, jednocześnie ciesząc się, jak ułatwia mu to życie.
Warto poświęcić czas na lekturę książki, która przystępnym językiem opowiada nie o przyszłości, ale otaczającej nas teraźniejszości. „Cyberkolonializm” wskazuje, gdzie czyhają niebezpieczeństwa i jak się przed nimi chronić. To książka, która nie spowoduje, że zrezygnujemy z nowoczesnych technologii, ale na pewno pozwoli zrozumieć, co może się stać, jeśli równolegle z postępem technologicznym nie będziemy myśleli o bezpieczeństwie.