W poszukiwaniu miasta inteligentnie bezpiecznego
Bartosz Dominiak
Bezpieczeństwo jest coraz częściej tematem dyskusji w kontekście budowania strategii inteligentnych miast. Czy jednak wszyscy jednakowo rozumieją pojęcie bezpieczeństwa? Czy eksperci od bezpieczeństwa i mieszkańcy widzą problem podobnie? Co zrobić, aby miasta stały się inteligentnie bezpieczne?
Nie ma jednej definicji miasta inteligentnego. Na potrzeby artykułu proponuję przyjąć, że idea smart city to koncepcja zarządzania współczesnym miastem w duchu zrównoważonego rozwoju, angażującego możliwie największą liczbę jego użytkowników i wykorzystującego możliwości nowych technologii – w celu dostawy szeroko rozumianych usług publicznych o wystarczająco wysokiej jakości, realizowanych szybciej, efektywniej oraz w sposób bezpieczny i niezawodny.
Z punktu widzenia problematyki bezpieczeństwa warto podkreślić cztery elementy tej definicji: odwołanie do zarządzania miastem (czyli podejmowania decyzji przez włodarzy), zaangażowanie mieszkańców, dostawę usług publicznych (a taką usługą jest zapewnienie bezpieczeństwa użytkownikom miasta) oraz realizację tych usług w sposób bezpieczny i niezawodny. Celowo pomijam w tym miejscu nowe technologie – te w mieście inteligentnym są ważne, jednak pełnią funkcję narzędzia, a nie celu.
Bezpieczeństwo z dwóch perspektyw
Zanim połączymy idee miasta inteligentnego (smart city) i miasta bezpiecznego (safe city), spójrzmy, jak problem miejskiego bezpieczeństwa postrzegają dwie grupy: eksperci i mieszkańcy. Co mówią eksperci od bezpieczeństwa? Jak wyobrażają sobie bezpieczne miasto? W pierwszej kolejności wspominają o gotowości na poważne zagrożenia, takie jak katastrofy komunikacyjne lub naturalne, epidemie, terroryzm i cyberterroryzm czy związane z imprezami masowymi.
Mieszkańcy postrzegają problem bezpieczeństwa zupełnie inaczej. Co ich interesuje? (Nie)bezpieczne przejścia dla pieszych, zagrożenia związane z parkowaniem samochodów na chodnikach, piraci drogowi, ciemne i nieoświetlone zaułki, jakość powietrza, drobne włamania i kradzieże – a więc kwestie, które wielu profesjonalistów z branży security traktuje jako co najwyżej drobne uciążliwości. Z czego wynika takie podejście mieszkańców? Oczywiście z doświadczenia. Te „drobne uciążliwości” są codziennością większości tych, którzy korzystają z miasta w stopniu wykraczającym poza przejazd samochodem z garażu podziemnego w domu do garażu podziemnego w miejscu pracy czy galerii handlowej. W pewnym stopniu jest podobnie, gdy popatrzymy na statystyki policyjne w średnim mieście w Polsce. Trudno w nich szukać dużej liczby osób poszkodowanych w zamachach terrorystycznych czy choćby w imprezach masowych. Za to poszkodowanych w wypadkach drogowych jest sporo. Podobne wyniki przyniesie kwerenda w gazetach lub portalach piszących o sprawach lokalnych.
Miasto inteligentnie bezpieczne
Czy to oznacza, że eksperci się mylą? Czy spojrzenia profesjonalistów i mieszkańców są ze sobą sprzeczne? Dwa razy „nie”. Podejście osób zawodowo zajmujących się analizowaniem bezpieczeństwa w miastach uwzględnia zupełnie inny poziom wiedzy i doświadczenia niż w przypadku codziennych użytkowników. Mamy tutaj dwie różne perspektywy, które warto łączyć, by uzyskać efekt synergii.
Wróćmy do zarysowanej na początku definicji miasta inteligentnego. Zarządzanie współczesnym miastem oznacza m.in. podejmowanie decyzji opartych na danych i wiedzy, nie na intuicji. Takie podejście wymaga wsparcia ekspertów od bezpieczeństwa. Jednocześnie miasto inteligentne musi angażować możliwie największą liczbę swoich użytkowników. A to oznacza, że przy formułowaniu swoich polityk nie może ignorować głosu mieszkańców w tak istotnej kwestii, jaką jest bezpieczeństwo.
Czy te dwa podejścia do zarządzania – ekspertów i mieszkańców, oparte na wiedzy i zaangażowaniu mieszkańców – można połączyć przy ustalaniu priorytetów miejskiej polityki bezpieczeństwa? Jest to możliwe, jeśli zaczniemy myśleć o bezpiecznym mieście jako o takim, które jest gotowe chronić swoich użytkowników przed poważnymi zagrożeniami, a przy tym na co dzień nie zapomina o drobnych uciążliwościach (ale poważnych dla jednostek). Miasto postępujące w tym duchu określam jako miasto inteligentnie bezpieczne.
Transformacja w sześciu krokach
Na koniec spróbuję odpowiedzieć na jeszcze jedno pytanie: jakie działania pozwalają dokonać transformacji miasta w miasto inteligentnie bezpieczne? Chociaż każde miasto jest inne, można wskazać kilka obszarów sprzyjających takiej transformacji.
Po pierwsze, kluczowym wyzwaniem jest holistyczne podejście do zarządzania wyzwaniami związanymi z bezpieczeństwem. Nie można traktować poszczególnych obszarów bezpieczeństwa, definiowanych w odmienny sposób przez ekspertów i mieszkańców, w oderwaniu od pozostałych. Definiując działania miasta w tym zakresie, łączmy bezpieczeństwo fizyczne, zdrowotne, ekonomiczne, ekologiczne, cybernetyczne czy socjalne.
Po drugie, trudno zarządzać inteligentnym bezpieczeństwem w mieście, którego organizacja opiera się na podejściu branżowym. Trzeba szukać sposobów na przełamywanie „silosów” departamentów i biur na rzecz zastępowania ich podejściem projektowym z wykorzystaniem zespołów multidyscyplinarnych. Projektując monitoring wizyjny, zaprośmy do współpracy nie tylko ekspertów od kamer, oprogramowania i infrastruktury miejskiej, ale także przedstawicieli ochrony środowiska, transportu publicznego czy komunikacji społecznej. Efekty mogą być zaskakujące.
Po trzecie, konieczne jest tworzenie mechanizmów stałego dialogu z użytkownikami miasta. To oni wiedzą najlepiej, w jakim mieście czują się bezpiecznie, a jakie jawi im się groźne. Tego głosu nie tylko warto słuchać w trakcie bezpośrednich, okazjonalnych dyskusji (np. w ramach konsultacji społecznych), ale także wyciągać wnioski ze zgłoszeń interwencyjnych mieszkańców, np. w ramach takich projektów, jak Warszawa 19115.
Po czwarte, miasto inteligentnie bezpieczne musi reagować na drobne wykroczenia. W pewnym stopniu można tutaj doszukiwać się odwołania do idei „zero tolerancji” rozpowszechnionej przez burmistrza Giulianiego w Nowym Jorku w latach 90. ub. wieku. Ale jest subtelna różnica – Giuliani budował wizerunek silnej i bezwzględnej władzy, często za pomocą policyjnej pałki i mandatów. W smart city też chodzi o reagowanie na pozornie niewielkie naruszenia prawa, często powszechnie tolerowane i usprawiedliwiane, np. parkowanie na trawnikach i w innych miejscach do tego nieprzeznaczonych, jazda bez biletu autobusem czy brak segregowania odpadów komunalnych. Ale miasto inteligentne poszukuje rozwiązań dla takich postaw w odpowiednim planowaniu infrastruktury i wykorzystaniu technologii.
Po piąte, miasto inteligentnie bezpieczne musi być przygotowane na poważne zagrożenia zarówno z przyczyn naturalnych, jak i np. działań terrorystycznych. Dlatego ważnym zadaniem jest budowa skutecznego, efektywnego i zintegrowanego systemu reagowania na kryzysy, obejmującego nowoczesne centrum zarządzania kryzysowego integrujące pracę wszystkich służb, przemyślane i przećwiczone procedury, zaplanowaną logistykę w przypadku wystąpienia zagrożeń, ciągłą edukację mieszkańców.
Po szóste, u progu trzeciej dekady XXI w. żadne miasto inteligentne nie może pomijać nowoczesnych technologii. I nie chodzi tutaj o technologie oraz nowoczesność same w sobie. Należy poszukiwać rozwiązań adekwatnych do potrzeb. Czasami dany problem można rozwiązać bez kosztownych inwestycji w nowoczesny i zaawansowany sprzęt – wystarczą dobry pomysł, drobne zmiany w infrastrukturze, procedurach lub organizacji. Dlatego, wracając do pierwszych trzech punktów, warto patrzeć na bezpieczeństwo kompleksowo, unikając „silosów” i uważnie wsłuchując się w głos użytkowników miasta. Przy takim podejściu można znaleźć rozwiązania nieoczywiste, ale skuteczne.
Niniejszy artykuł jest rozwinięciem prezentacji, przedstawionej przez autora podczas Security Forum Bezpieczne Miasto 2020, które odbyło się 27 lutego 2020 r. w Warszawie.
|