Strona główna Bezpieczeństwo biznesu Dżungla miasta cz. 4. Guardian Angels – samozwańczy obrońcy nowojorczyków

Dżungla miasta cz. 4. Guardian Angels – samozwańczy obrońcy nowojorczyków

Jacek Pałkiewicz, Jacek Tyburek


Przykład miejskiego oporu i „prywatyzacji bezpieczeństwa” w mieście

To czwarty z serii artykułów o bezpieczeństwie. Inspiracji do powstania cyklu dostarczył poradnik Jacka Pałkiewicza „Dżungla miasta. Klucz do bezpieczeństwa”. Na łamach „a&s Polska” partneruje mu wieloletni praktyk zarządzania bezpieczeństwem Jacek Tyburek. Wspólnie przedstawiają swój punkt widzenia na bezpieczeństwo różnych w jego aspektach.

Jacek Pałkiewicz, podróżując po świecie, wielokrotnie spotykał się z sytuacjami niebezpiecznymi dla niego i osób w jego otoczeniu. W wielkich miastach problem przestępczości kryminalnej zawsze jest znaczący. Szczególnie złą sławą był owiany Nowy Jork, który całe lata 70., aż do czasów burmistrza Rudolpha Giulianiego „słynął” z przestępczości.

Odpowiedzią na przestępczość kryminalną w mieście bywają ruchy obywatelskiej samoobrony. Przybierają one różne formy i różne symbole, skrywają się pod różnymi ideologiami. Jednym z bardziej ugruntowanych w kulturze, a zwłaszcza w popkulturze jest wątek bohaterskich obrońców „spieszących znikąd” na pomoc zwykłym obywatelom. Taką organizacją jest założony w 1979 r. ruch aktywistów pod nazwą Aniołowie Stróże (The Guardian Angels). Pierwotnie grupa nazwała się Wspaniała 13 (Magnificent 13), po kilku latach działalności przekształciła się w organizację woluntariuszy o nazwie Aniołowie Stróże.

Curtis Sliwa
Założycielem grupy jest Curtis Sliwa, aktywista społeczny wychowany na Brooklynie w katolickiej polsko-irlandzkiej rodzinie. Historia życia Curtisa do momentu powołania grupy była jak wielu innych. Uczył się w jezuickiej szkole na Brooklynie, z której dość szybko został relegowany. Powodem miało być niedostosowanie do wymogów dotyczących stroju. Ostatecznie ukończył Canarsie High School – publiczną szkołę średnią. Bezpośrednio przed rozpoczęciem działalności społecznej był kierownikiem nocnej zmiany w restauracji McDonald’s na Bronxie. Prawdopodobnie doświadczenie nocnych podróży metrem wywołało u Curtisa potrzebę działania.

Przez lata metro nowojorskie uchodziło za najbardziej niebezpieczny środek transportu na świecie. Pod koniec lat 70. XX w. na terenie metra policja odnotowywała nawet 250 przestępstw tygodniowo, w tym co najmniej dwa zabójstwa dziennie. W latach 70. Nowy Jork wyglądał zupełnie inaczej niż obecna zgentryfikowana metropolia. Okolice Times Square, obecnie skupisko szklanych wieżowców z luksusowymi apartamentami i sklepami Disneya dla dzieci, stanowiły centrum nielegalnej działalności. Handel narkotykami i prostytucja to były dwie najlepiej funkcjonujące „gałęzie przedsiębiorczości” w Nowym Jorku.

Wspaniała 13 i Guardian Angels
Pierwszą formą działalności Wspaniałej 13 było prowadzenie patroli w metrze i reagowanie na dokonywanie przestępstw. Działania miały być z założenia w pełni legalne i sprowadzać się do przeprowadzania zgodnej z regułami prawa procedury tzw. obywatelskiego ujęcia.
Guardian Angels promują zasadę budowania świadomości obywatelskiej koniecznej w zwalczaniu przestępczości na ulicach oraz szkolenie osób w działaniach samoobrony bez „polegania na rządzie”, jak to zostało ujęte na stronie internetowej organizacji. Początkowo inicjatywa, od razu nagłośniona, zbierała same pozytywne opinie, łącznie z poparciem nowojorskiej policji. Grupa szybko się rozrastała, patrolowała ulice i raportowała publicznie sukcesy. Jej członkowie byli rozpoznawalni dzięki charakterystycznym ubiorom, których kluczowym elementem stał się czerwony beret.

Dość szybko jednak spektakularne działania grupy zaczęły stawać się medialne, a metody działania i głośne komunikowanie o ich wynikach, może nie wbrew, ale pomimo pracy policji i „działań rządu”, zaczęły wzbudzać niepokój i niechęć władz miasta. Również założyciel organizacji Curtis Sliwa nie pomagał w przyjaznym i partnerskim budowaniu relacji z władzami miasta. Po jednej z efektownych akcji w wywiadzie radiowym użył sformułowania, które stało się kością niezgody z włodarzami: „Kryminaliści muszą zrozumieć, że za to, co robią, musi spotkać ich kara”. Wywiad skwitował słowami: „Kiedyś zbrodniarz sam natknął się na niewłaściwego człowieka w niewłaściwym miejscu”. W tym przypadku niewłaściwym człowiekiem miał być Anioł Stróż.

Szczególnie niechętny działaniom Sliwy i aniołów był burmistrz Nowego Jorku Ed Koch. Uważał on, że poprzez aktywności na pograniczu prawa organizacja Sliwy de facto pogłębia bezkarność przestępców i może być źródłem dodatkowych problemów z uzbrojonymi grupami. Przejęcie kontroli nad stacjami metra było jednak niczym w porównaniu z narkotykową epidemią, która w latach 80. ubiegłego wieku rozprzestrzeniła się w Stanach Zjednoczonych. Metro i inne miejsca, w których spotykają się masy ludzi, są idealnym środowiskiem dla dilerów narkotyków i przestępczości towarzyszącej, np. prostytucji czy handlu kradzionymi przedmiotami. Skuteczność szybkich działań wolontariuszy Sliwy sprawiła, że Guardian Angels byli dla sporej grupy obywateli pierwszą linią obrony.

Wolontariusze Aniołów Stróży patrolowali ulice miasta, dbali zwłaszcza o otoczenie metra i przeciwdziałanie przestępczości, do której tam dochodziło. Curtis Sliwa każdą z takich akcji nagłaśniał i właśnie te działania medialne powodowały coraz wyraźniejsze rozwarstwianie się opinii na temat organizacji.

Tragiczna interwencja Bernharda Goetza
Przełomowym dla popularności organizacji wydarzeniem była głośna sprawa Bernharda Goetza. Mężczyzna ten 22 grudnia 1984 r. postrzelił czterech czarnoskórych napastników, którzy chcieli go okraść podczas podróży metrem. Dziewięć dni po incydencie sam oddał się w ręce policji. Goetz zeznawał w sądzie, że mężczyźni mieli wyraźne intencje, a jeden z nich przekonywał, iż posiada broń. Tylko dzięki zdecydowanej reakcji uszedł z całego zajścia z życiem.

Sprawa stała się bardzo głośna, a dynamika dyskursu wywoływała emocje. Z jednej strony Goetz natychmiast zyskał opinię „ostatniego sprawiedliwego”, z drugiej – został oskarżony o rasizm, gdyż jako biały nowojorczyk postrzelił czterech czarnoskórych napastników. Na pierwszy rzut oka sprawa wyglądała niejednoznacznie, szczególnie z punktu widzenia przekroczenia granic obrony koniecznej. Goetz zbiegł wprawdzie z miejsca zdarzenia, ale potem sam się zgłosił na policję. W sali sądowej usłyszał zarzuty o usiłowanie morderstwa, napaść, spowodowanie zagrożenia w miejscu publicznym i wreszcie nielegalne posiadanie broni palnej. Ostatecznie został uniewinniony.

Członkowie Guardian Angels murem stanęli za Goetzem. Organizacja uważała, że podjął właściwe działania. Aniołowie, których do dziś cechuje różnorodność etniczna, próbowali przekonać opinię publiczną, że decyzja sądu nie oznaczała rozpoczęcia „polowania” na osoby o innym niż biały kolorze skóry. Organizacja nie wykazuje żadnych oznak preferencji co do osobistych cech swoich członków. Zasada diversity jest w tej grupie nienaruszalna i nie podlega dyskusji. Jej członkowie za swoją zasadę naczelną uznają przede wszystkim skuteczność w tropieniu przestępców. To skuteczność i brawura działania przekraczają momentami granice osobistego bezpieczeństwa. Przez lata działalności z rąk przestępców zginęło w akcjach sześciu członków organizacji. Wielokrotnie wolontariusze, w tym ich lider, byli aresztowani. Curtis Sliwa podkreśla, że osobiście był aresztowany ponad 70 razy.

Metody działania Curtisa Sliwy od początku budziły kontrowersje. Był on np. oskarżany o to, że próbując nagłośnić własną popularność oraz wzmocnić legendę bohatera w walce z przestępczością i niewygodnego działania dla establishmentu, organizował ustawione zamachy na swoje życie i zdrowie. Szczególnie często miały mu się zdarzać próby porwania. Zarzucano mu również to, że nie on jest faktycznym twórcą konceptu i grupy Guardian Angels, ale Jerry Monroe. Niemniej to właśnie Curtis Sliwa rozwinął działalność grupy do skali, jaką osiągnęła obecnie. Guardian Angels mają ponad 130 oddziałów rozlokowanych m.in. w Wielkiej Brytanii, Włoszech, Meksyku, Japonii, Filipinach, Korei Południowej, a nawet Trinidadzie i Tobago.

Działalność Sliwy w mediach i jej konsekwencje
Curtis Sliwa szybko odkrył, że oprócz działań klasycznie patrolowych, stanowiących podstawę działalności organizacji, koncepcję należy promować w mediach. Już na początku lat 80. XX w. rozpoczął działalność medialną w radiostacjach Nowego Jorku, gdzie miał własne audycje popularyzujące aktywności na rzecz walki z przestępczością.

Razem ze swoim prawnikiem i wspólnikiem Ronem Kuby stworzyli popularny i – jak niektórzy nazywają – populistyczny o charakterze konserwatywnym talk-show „Curtis & Kuby”. Audycja była nadawana w radiu WABC AM w Nowym Jorku. Działalność medialną Sliwa prowadził przez ponad 20 lat, głównie z wymienionym radiu, ale zdarzały się również audycje telewizyjne. Przez krótki czas pracował w miejskiej telewizji WNYC, gdzie, jak twierdzi, został zaproszony przez ludzi Rudy’ego Giulianiego, którego wspierał w wyborach na burmistrza Nowego Jorku.
Jedną z konsekwencji tej medialnej działalności był zamach na jego życie. W lipcu 1992 r. Sliwa został porwany i postrzelony w taksówce przez dwóch uzbrojonych napastników. Prokurator federalny oskarżył Johna A. Gotti, syna szefa mafijnej rodziny Gambino. Powodem ataku na Sliwę miały być opinie wygłaszane na antenie radiowej pod adresem ojca Johna Gotti. Ostatecznie oskarżonemu nie udowodniono winy.

„Dojrzała działalność” Guardian Angels
Zasady pracy na rzecz Guardian Angels są proste i przejrzyste. Wolontariusze patrolują stacje metra i ulice w zorganizowanych dwuosobowych patrolach. Każdy patrol ma wyznaczonego lidera, który odpowiada za działania podczas obchodu. Obowiązkowe jest noszenie uniformu organizacji składającego się z czerwonego beretu, czerwonej kurtki oraz T-shirtu z charakterystycznym symbolem oka i piramidy ze skrzydłami.

Organizacja rozwinęła się w dużą sieć oddziałów, których liczbę ocenia się obecnie na 130 w kilkunastu krajach. Łączną liczbę wolontariuszy szacuje się na ponad 5000 osób. Oddziały są zorganizowane wokół zunifikowanych zasad organizacyjnych i szkoleniowych. Organizacja oddziałów przypomina działanie na zasadach franczyzy. Osoby chcące wstąpić do Guardian Angels nie mogą być karane za przestępstwa umyślne, nie mogą też być członkami gangów młodzieżowych lub rasowych grup o podłożu hejterskim. Członkiem Guardian Angels można zostać po ukończeniu 16. roku życia. Co istotne, osoby młodsze są objęte programami formacyjnymi dla dzieci.

Szkolenia w ramach wolontariatu obejmują umiejętności udzielania pierwszej pomocy (CPR), podstaw prawa, rozwiązywania problemów, zasad komunikacji oraz podstaw sztuk walki i samoobrony. Generalną zasadą przyświecającą patrolowi Guardian Angels są działania na rzecz bezpieczeństwa obywateli oraz ochrony własnego życia i zdrowia w pełnym zakresie dozwolonym przez prawo – zarówno państwowe, stanowe, jak i lokalne. Nowymi formami szkoleniowymi działalności Guardian Angels są wspomniane już programy formacyjne dla młodych, programy edukacyjne ukierunkowane na nauczycieli oraz programy uświadamiające obywateli na wypadek kryzysów i katastrof.

Kolejnym wątkiem działalności jest CyberAngels utworzone w 1995 r. przez Gabriela Hatchera jako „straż obywatelska”. Jej zadaniem było monitorowanie sąsiedzkie i skupianie się na przestępstwach seksualnych. Powstał w ten sposób program Perv Busters. Z czasem działalność CyberAngel ukierunkowała się na przeciwdziałania, a przede wszystkim uświadamiania mieszkańców o szkodliwości przestępstw w obszarze cyberbezpieczeństwa.

Działacze Guardian Angels stworzyli również program ochrony zwierząt. Nazwano go Guardian Angels Animal Protection. Twórcy wychodzą z założenia, że osoby, które popełniają przestępstwa przeciwko zwierzętom, znacznie częściej są skłonni do zbrodni i krzywdzenia innych ludzi. Ten segment jest traktowany jako program „pro animal”, ale jego założenia odnoszą się do zapewnienia bezpieczeństwa obywateli.

Organizacja Guardian Angels jest klasycznym przykładem działań wyrastających ze sprzeciwu obywatelskiego wobec stanu rzeczy przeradzającego się w dużą, dobrze zorganizowaną strukturę. Podobnie klasyczne jest przywództwo jednego człowieka, który potrafi zbudować wokół siebie kadrową organizację osób, którym przyświecał ten sam cel. Jej członkowie od początku koncentrowali się na pracy na ulicy, czasami działając ostro, czasami naginając zasady i robiąc sobie wrogów, ale też organizując się w dużą sprawną inicjatywę.

Wartość działania Guardian Angels trafnie oddają słowa jednej z wolontariuszek, która regularnie patroluje ulice: Wkładając czerwony mundur, czuję, że robię coś dobrego. Patrolowaniem zajmuje się tylko część aniołów. Inne osoby pracują z najmłodszymi, ucząc ich, że przemoc nie jest środkiem służącym do osiągania celów.

Jacek Pałkiewicz
reporter, jeden z najbardziej aktywnych podróżników i eksploratorów naszych czasów. Trener i twórca pierwszej szkoły survivalu w Europie. Członek rzeczywisty Królewskiego Towarzystwa Geograficznego w Londynie.
Na swoim koncie ma wiele osiągnięć i wyróżnień, m.in. odkrycie źródła Amazonki, szkolenia kosmonautów i jednostek antyterrorystycznych.
Autor ponad 40 książek i wielu publikacji w prasie międzynarodowej.

Jacek Tyburek
menedżer bezpieczeństwa organizacji. Doświadczenie zdobywał w różnych obszarach bezpieczeństwa; od przemysłu i logistyki, przez BPO, po bezpieczeństwo w rzeczywistości wirtualnej. Promotor pojęcia Organisational Resilience. Entuzjasta bezpieczeństwa miast, realizujący swoją pasję w powstającej pracy doktorskiej.