Strona główna Rynek SECURITY Jak guma – felieton Andrzeja Popielskiego

Jak guma – felieton Andrzeja Popielskiego

Słowo terroryzm jest boleśnie modne. Niedawno Bill Gates na konferencjach w Davos i Monachium mówił o bioterroryzmie. Nie jesteśmy na niego przygotowani, a jest groźniejszy niż tysiąc samobójców.

Epidemie bywały straszniejsze niż uśmiercające możliwości broni atomowej (poza totalną zagładą). Grypa, tzw. hiszpanka, po I wojnie światowej zabiła 50– 100 mln ludzi; więcej niż ta wojna. Gates uważa, że prawdopodobieństwo wybuchu nowej pandemii jest duże. Może być tworzona w komputerach terrorystów produkujących np. syntetyczną odmianę wirusa ospy lub śmiertelnego szczepu grypy. Lekceważący związek pomiędzy bezpieczeństwem zdrowotnym a międzynarodowym nie zauważają faktu, że epidemia granicami państw się nie przejmuje.

Bezpieczeństwo – jak dowcipnie określił je pewien właściciel firmy security – ma cechę wspólną z gumą od majtek: dużą rozciągliwość. Pojęcie można rozciągnąć chyba na większość dziedzin życia. Wymieńmy bezpieczeństwo państwa, publiczne, militarne, przemysłowe, finansowe, informacji, telekomunikacji i świata cyfrowego, infrastruktury krytycznej, energetyczne, transportowe, zdrowotne, osobiste, mienia itd. Im bardziej zawęzimy filtry szczegółowości, tym więcej specjalności wypłynie na wierzch. W felietonach w „a&s Polska” będę je zauważać. Lekko i powierzchownie, bo taka jest uroda gatunku. Czasem, bo świat jest kolorowy, będą to jednostkowe ciekawostki. Ale i takie sprawy, które zagrażają dużym grupom, a nawet ludzkości. Może padnie do niej pytanie: Dlaczego jest tak głupia? Zamierzam dostrzegać także rozwiązania oraz wynalazki techniczne sprzyjające poprawie bezpieczeństwa.

Do tej pory słyszałem tylko o Amerykanach wjeżdżających pod pociąg albo do rzeki, bo tak im pokazywał drogę GPS; ale oni nie są wyjątkowi. Również inne techniczne wytwory mają wpływ na bezpieczeństwo. Psychiczną siłę oddziaływania kamer telewizji pokazało zabójstwo przyrodniego brata dyktatora Korei Płn. być może będące nową i tanią metodą zabójstwa na zlecenie. Prawdziwy przebieg wydarzeń MOŻE wyjaśni śledztwo. Ale możliwe że modus operandi było takie: sprawca wytypował na lotnisku dwie przypadkowe kobiety i za „parę groszy” skusił do udziału w rozrywkowym programie typu ukryta kamera (o ile nie były to agentki reżimu z odpowiednią legendą). Miały w tej zabawie posmarować olejkiem dziecięcym twarz przechodnia. Kosmetyk był paskudniejszą mutacją morderczego sarinu, gazu bojowego o działaniu paralityczno-drgawkowym.

W TVN24 obejrzałem felietonik filmowy o 300-kamerowym monitoringu wizyjnym w brukselskiej dzielnicy Molenbeek, nazywanej wylęgarnią dżihadystów. Pokazano kilka jego możliwości, dla fachowców zwyczajnych, np. detekcji po kolorach ubrań i samochodów. Daną osobę można obserwować właściwie od jej wyjścia z domu. A to już jest ważna informacja, być może świadcząca o pokryciu obrazem tej newralgicznej dzielnicy, stolicy Belgii i europejskiej dyplomacji.

Komisja Europejska powiadomiła, że europejski system nawigacji satelitarnej zaczął oferować pierwsze usługi. Galileo jest konkurentem amerykańskiego GPS i rosyjskiego GLONASS, chiński Beidou działa na razie tylko w Azji. Galileo ma osiemnaście satelitów, docelowo będzie trzydzieści, w tym sześć rezerwowych. Jego zegary systemowe mają opóźnienie jednej sekundy na kilka milionów lat. Jest dokładny – w wersji powszechnie dostępnej chodzi o lokalizacyjną precyzję jednego metra (z odległości ponad 23 tys. km, bo na tej wysokości na trzech orbitach krążą jego satelity), a w wersji komercyjnej – centymetra! Jego silny sygnał będzie odbierany w budynkach i tunelach. Poprawi też skuteczność akcji ratunkowych w wysokich górach, w których sygnał GPS często zanika. Ma świadczyć bezpłatne usługi wspierające działania pomocowe, poprawić synchronizację czasową, nawigację i podnieść jakość bezpiecznych usług na rzecz podmiotów sektora publicznego.

7 lutego był Dniem Bezpiecznego Internetu. Kolejny temat rzeka. To ocena minimalisty. Internauci tylko w Google zadają 40 tys. pytań na sekundę. Z sieci korzysta ok. 3 mld ludzi, a ilość informacji jest niesamowita. Raz wstawiona, nie ginie i może być przetwarzana wielokrotnie w różnych miejscach. Zespół prof. Janusza Hołysta z Politechniki Warszawskiej prowadzi ciekawe badania nt. rozprzestrzeniania się informacji i znajdowania tej pierwszej, źródłowej. Niech sieć ich nie zaplącze – to tak w stylu z „Gwiezdnych wojen”.

Andrzej Popielski
Dziennikarz, fotograf. Autor felietonów o bezpieczeństwie
w „Systemach Alarmowych” (w latach 2005–2015).