Przepraszam, a pan do kogo?
Zapewne niejedna z czytających ten tekst osób ma w pamięci taki obrazek: na podwórku zabawa trwa w najlepsze, nikt nie zaryzykuje powrotu do domu po piłkę. Wystarczyło wtedy krzyknąć w stronę okna: „Maaaamo, daaaj… piłkę!”. Czasami w zamian mama odkrzykiwała: „Jaaaanek, obiaaad!”. A potem przyszła era domofonów. I na podwórkach zapadła cisza.
Monika Żuber-Mamakis
Nie trzeba już bowiem było krzyczeć. Wystarczyło zadzwonić domofonem. Można oczywiście było też przednio się bawić, dzwoniąc po kolei do wszystkich mieszkań w bloku albo domów przy ulicy. Pierwsze domofony w naszym kraju pojawiły się w latach 70. ubiegłego wieku. W serialu „Wojna domowa”, który powstawał w latach 1965–66, domofon jest pokazywany zagranicznym gościom jako rzecz niebywała. Jednak tak naprawdę urządzenia te stały się popularne w latach 90. ubiegłego wieku. Mniej więcej w tym samym czasie, gdy na potęgę zaczęły powstawać szczelnie grodzone osiedla stawiane przez deweloperów. Wówczas mieszkańcy starych PRL-owskich uznali, że ich własność też musi być chroniona. Czasy gospodarczej transformacji wiele zmieniły. Nikt już teraz nie krzyczy „Jaaanek, obiad!”. Do lamusa odchodzą też zwykłe domofony, sukcesywnie wypierane przez swoje lepsze, bardziej zaawansowane wersje, czyli wideodomofony.
Kogo tam niesie?
Lubimy czuć się bezpiecznie. Zwykły domofon nie gwarantuje, że odpowiedź na pytanie: „Kto tam?”, będzie prawdziwa, tym bardziej że często pada enigmatyczne „ja”, które prowadzi do innego równie popularnego pytania „Co za »ja«?”. Wideodomofon dusi ten niezbyt mądry dialog w zarodku.
Nic dziwnego, że globalny rynek tych urządzeń miewa się świetnie, a wiele wskazuje na to, że mieć się będzie jeszcze lepiej (patrz grafika). Rosnącej sprzedaży sprzyja fakt, że wideodomofony dają poczucie, całkiem słuszne, że jesteśmy chronieni lepiej niż wtedy, gdy dostępu do nas bronią tradycyjny zamek i dzwonek do drzwi. Ważne, że ten rodzaj urządzeń przeszedł sporą metamorfozę. To już nie jest trochę lepszy dzwonek do drzwi zintegrowany z kamerą. Obecnie urządzenia te z powodzeniem mogą być stosowane jako element zarządzania bezpieczeństwem budynków komercyjnych, ponieważ można je zintegrować z systemami telewizji dozorowej, kontroli dostępu oraz zarządzania budynkiem. Systemy te oferują m.in. kolejkowanie połączeń alarmowych, przywoływanie oraz audiowizualne identyfikowanie gości. Ponadto mogą zdalnie odblokowywać drzwi za pomocą elektrycznego rygla, aby umożliwić gościom wejście do budynku, a także przekazywać informacje o gościach do wielu stacji za pośrednictwem standardowej stacji głównej lub aplikacji na urządzenia mobilne.
Nie bez znaczenia jest też to, że wideodomofony stają się coraz bardziej przystępne cenowo. Przeciętny Kowalski może sobie na takie urządzenie pozwolić. A malejąca różnica cenowa między nimi a tradycyjnymi domofonami zachęca konsumentów do inwestowania w te zaawansowane urządzenia, oferujące znacznie więcej możliwości. Argumentem za posiadaniem takiego urządzenia, i prywatnie, i w firmie jest też możliwość negocjowania składki ubezpieczeniowej.
Mysz się nie prześlizgnie
Producenci stale podnoszą poprzeczkę, jeśli chodzi o jakość obrazu i dźwięku. Na rynku pojawiają się modele z monitorami o przekątnej 10 cali, czyli ponad 25 cm. To już taka wielkość ekranu, która pozwala dostrzec nie tylko oko i ewentualnie nos osoby (i to jak przez obiektyw rybie oko), która chce wejść, ale także jej postać i upewnić się, że nikt nie czyha obok. Urządzenie może być też połączone z zainstalowanym w nieruchomości systemem smart home, zyskuje wtedy dodatkowe funkcje, którymi można zawiadywać z aplikacji na smartfonie, także zdalnie. Natomiast najnowszy trend do wideodomofony z funkcją rozpoznawania twarzy. Dzięki zastosowanym w oprogramowaniu urządzenia algorytmom AI kamera automatycznie rozpoznaje twarz osoby uprawnionej i zezwala na wejście. Kto został wcześniej zarejestrowany w systemie, ten wchodzi. Kto nie, ten musi czekać, aż ktoś mu otworzy drzwi. Mysz się nie prześlizgnie. Z kotami bywa różnie. To oczywiście stawia przed producentami zarówno urządzeń, jak i oprogramowania wyzwania w postaci zadbania o prywatność osób, które mają okazję być zarejestrowane przez kamerę wideodomofonu. Nic też nie stoi na przeszkodzie, by obraz rejestrowany przez kamerę został zapisany na serwerze lokalnym lub w chmurze. Takie nagranie może posłużyć na przykład jako materiał dowodowy.
Z tym ostatnim łączy się kwestia zachowania prywatności osób nagrywanych. Owszem, producenci skupiają się na zapewnieniu najwyższych standardów bezpieczeństwa danych i zgodności z przepisami RODO. Rejestrując jednak nagrania pochodzące z kamery, trzeba mieć na względzie, że dostęp do nich powinien być bardzo skrupulatnie strzeżony.
Rynek wideodomofonów ewoluuje w kierunku coraz bardziej zaawansowanych urządzeń zapewniających wyższy poziom bezpieczeństwa. To już nie modny gadżet, a coraz bardzie oczywisty element codziennego życia. ⦁
Więcej w artykule: Oferta wideodomofonów dostępnych na polskim rynku