#Działy tematyczne

Technologia na wojnie z pandemią

Hubert Kijek


Trwa wojna, choć przeciwnik jest niewidoczny. Miliony ludzi ukrywają się przed nim. Na pierwszej linii frontu jednak nie walczą żołnierze, tylko medycy. Armia lekarzy, ratowników i naukowców robi, co może, aby ratować zakażonych. Jak każde wojsko, medycy mogą liczyć na wsparcie wywiadu. I nie chodzi tutaj o specjalnie wyszkolonych agentów czy satelity, ale o kamery monitoringu, drony i algorytmy, bo to one są teraz oczami i uszami na froncie walki z COVID-19. Świat już dawno nie mierzył się z tak wielką pandemią, ale nigdy nie miał takich narzędzi do walki.

Pod koniec lutego br. do Indii z Włoch wróciła trzyosobowa rodzina. Hindusi pochodzący z Pathanamthitta, leżącego na południu kraju, nie poinformowali władz lokalnych o miejscu ich pobytu na Półwyspie Apenińskim i nie wypełnili specjalnych kart medycznych. Tydzień później cała rodzina zgłosiła się do szpitala. Wszyscy mieli objawy wskazujące na zakażenie koronawirusem. Lekarze wykonali testy, wszystkie były pozytywne. Po tej informacji władze postawiły w stan gotowości służby działające w regionie. Powołano specjalne zespoły, które korzystając z zapisu z kamer i danych z GPS, zaczęły sprawdzać miejsca odwiedzone przez zakażoną rodzinę. Dzięki tym zabiegom udało się utworzyć listę 900 osób, które miały pośredni lub bezpośredni kontakt z zarażonymi. Wszyscy trafili do kwarantanny domowej lub do szpitala.

Tak duża operacja w indyjskim stanie Kerala była początkiem całego systemu, który śledzi w tym regionie osoby znajdujące się w kwarantannie. Siecią kamer monitoringu połączoną z danymi z GPS zarządza zespół etatowych programistów. Wspierają ich studenci lokalnych uczelni. Władze Kerali jednak w niewielkim stopniu naśladują Chiny. Fu Goubin patrzy na ekran wyświetlający obraz z kamer termowizyjnych znajdujących się tuż przed wejściem na perony dworca wschodniego w Chengdu. Na monitorze sylwetka każdej osoby jest podświetlana, a obok widoczna jest temperatura jej ciała.

– Dzięki temu moje życie jest łatwiejsze – mówi Fu, siedząc w boksie z monitorami. – Przed zainstalowaniem tych kamer musiałem stać na peronie i mierzyć temperaturę wszystkim osobom. Czasami termometr się psuł. Ten nowy system jest najlepszym rozwiązaniem.

Przez dworzec, na którym pracuje Fu, przewija się codziennie ponad 50 tysięcy ludzi. Każda osoba z podwyższoną temperaturą to poważne zagrożenie dla podróżujących, ponieważ gorączką to jeden z głównych objawów COVID-19. W wyniku tej choroby na świecie zmarły już dziesiątki tysięcy osób. Aby zatrzymać rozprzestrzenianie się wirusa, władze zainstalowały kamery termowizyjne na prawie wszystkich głównych chińskich dworcach. Osoby z podwyższoną temperaturą ciała od razu są wskazywane przez system, który informuje o tym pracowników dworca. Ci zatrzymują te osoby, odprowadzają do specjalnej izolatki i ponownie mierzą im temperaturę. Jeśli gorączka się utrzymuje, wzywane są służby medyczne, które wykonują testy. W przypadku otrzymania wyniku pozytywnego informacje przekazywane są przewoźnikom, a ci alarmują za pośrednictwem SMS-ów wszystkich pasażerów, którzy mogli mieć kontakt z zakażoną osobą.

Kamery termowizyjne i wczesne wykrywanie osób z gorączką na dworcach to w Chinach część tzw. Systemu Wiarygodności Społecznej. Zaczął on działać na Dalekim Wschodzie na początku tego roku. Ponad 200 mln kamer w Chinach śledzi obywateli w całym kraju. Ci są oceniani przez pryzmat swoich działań: tego, co kupują i jak wywiązują się z zobowiązań finansowych, tego, co oglądają w telewizji lub piszą w Internecie, a także gdzie bywają i jak są oceniani przez innych. Osoby z dobrą oceną mogą kupić bilet autobusowy, ubiegać się o kredyt czy po prostu pójść na zakupy. Teraz ten system jest wykorzystywany do powstrzymania pandemii.

– Technologia pomaga nam odizolować wszystkich zakażonych i zatrzymać rozprzestrzenianie się wirusa – powiedział 26 stycznia br. na konferencji chiński wiceminister zdrowia Zeng Yixin i dodał, że 17 lat temu podczas pandemii SARS rząd w Pekinie nie miał takich możliwości. – Technologia jest po naszej stronie i cały czas ją rozwijamy, jeśli chodzi o walkę z koronawirusem.

Trzeba zauważyć, że chiński wiceminister zdrowia nie minął się z prawdą, ponieważ w lutym w Państwie Środka powstała aplikacja Close Contact Detector, która ostrzega przed zbliżaniem się do potencjalnego nosiciela koronawirusa. Każdy z użytkowników otrzymuje specjalny kod QR. Po jego zeskanowaniu wyświetla się jeden z trzech kolorów. Zielony oznacza osobę zdrową, pomarańczowy wskazuje, że dana osoba miała kontakt z osobą zarażoną i musi udać się na kwarantannę, czerwony oznacza osobę zakażoną.

Z podobnych rozwiązań korzystają Korea Południowa, Iran, Izrael, Singapur i Rosja. W Moskwie pod koniec marca w trybie pilnym w 175 tysiącach kamer monitoringu miejskiego zainstalowano system rozpoznawania twarzy. Dane z kamer w połączeniu z informacjami dostarczanymi przez operatorów telefonii komórkowej zapewniają służbom kontrolę osób przebywających na kwarantannach.

Telewizja BBC, w jednym ze swoich reportaży, przedstawiła historię mężczyzny, który mimo zakazu wyszedł z domu tylko po to, żeby wyrzucić śmieci. Brytyjscy dziennikarze przekonywali, że mężczyzna opuścił kwarantannę tylko na minutę, ale tyle wystarczyło, żeby pół godziny później do drzwi mężczyzny zapukali policjanci, którzy skontrolowali go i ostrzegli, że w przyszłości podobne incydenty mogą skończyć się wyciągnięciem poważnych konsekwencji.

Dziennikarze BBC porozmawiali także z osobą odpowiedzialną za stworzenie całego systemu. Artjem Kuszarenko z firmy NtechLab przekonywał, że system ten nie tylko pilnuje osób przebywających na kwarantannie, ale np. ostrzega również o zbyt dużym skupisku ludzi w danym miejscu. W taki sam sposób działa inteligentny monitoring w Gdyni. System oparty na sztucznej inteligencji, tzw. Visual Crowd Detektor, podłączono do 18 kamer tego nadmorskiego miasta. Obserwuje on obraz z kamer i analizuje go pod kątem liczby osób znajdujących się w jednym miejscu. Gdy więcej niż trzy osoby stoją blisko siebie, sztuczna inteligencja zakreśla ten obszar na monitorze kolorem czerwonym i alarmuje operatora, który decyduje, czy wysłać tam policję. Jak przekonywał w rozmowie z mediami Konrad Czarnota, jeden z twórców tego oprogramowania, system pozwala na monitorowanie miejsc publicznych i tych obszarów, które mogą wymagać dezynfekcji. Ponadto algorytm sprawdza, czy jest zachowana odpowiednia odległość między przechodniami.

Podniebni lekarze

Drony odgrywają kluczową rolę w walce z koronawirusem. Zanim jednak przejdziemy do wyliczania przykładów użycia bezzałogowców, warto zwrócić uwagę na pomysł pewnego Cypryjczyka, który – tak jak większość Europejczyków – musiał poddać się izolacji. W takich chwilach niewątpliwie cierpią zwierzęta. Dlatego Vakis Demtriou, by nie narażać siebie i pozostałych domowników, na spacer z psem wysłał dron. Mężczyzna wszystko nagrał, opublikował w mediach społecznościowych i opatrzył następującym podpisem: Piąty dzień kwarantanny. Dla bezpieczeństwa nie ruszajcie się z domu, ale nie zapominajcie o szczęściu swojego psa.
WIĘCEJ

To przykład obrazujący, jak drony mogą ułatwić nam życie. Szersze zastosowanie maszyny te znalazły wśród służb walczących z koronawirusem.

Pilnowanie kwarantanny

Włochy dotkliwie odczuły pandemię COVID-19. Na Półwyspie Apenińskim potwierdzono prawie 150 tysięcy przypadków zakażeń, z czego ok. 20 tysięcy osób zmarło, miliony zaś wysłano na kwarantannę. Taką rzeszę ludzi trudno byłoby kontrolować jedynie służbom porządkowym. Nie chodzi tylko o brak pracowników, ale także o to, że funkcjonariusze podczas takich „obchodów” są narażeni na zakażenie. W związku z tym policja zaczęła wykorzystywać bezzałogowce. Maszyny patrolują ulice i sprawdzają, czy ludzie przestrzegają zakazu poruszania się. Jeden z takich patroli można obejrzeć na filmie opublikowanym przez włoskich carabinieri.
WIĘCEJ

Komunikaty głosowe

Jako pierwsi z dronów w walce z COVID-19 zaczęli korzystać Chińczycy. Bezzałogowce wyposażone w głośniki upominały tam osoby spacerujące po chodnikach, aby wróciły do domów, nie wychodziły, założyły maski i zachowywały inne środki bezpieczeństwa. Z kilku „dronowych interwencji” chińska gazeta „Global Times” opublikowała nagranie.
WIĘCEJ

Termowizja

Oprócz patrolowania ulic i upominania przechodniów drony mogą być wyposażone w kamery termowizyjne. Z takiego rozwiązania skorzystały chińskie władze. Tamtejsza firma technologiczna z Shenzen, MicroMultiCopter, przekazała policji ok. 100 swoich maszyn. Każda z nich była w stanie bardzo szybko namierzyć osoby z podwyższoną temperaturą. Maszyny podłączone do Systemu Wierzytelności Społecznej przygotowywały także listę osób, które mogły mieć kontakt z osobą zakażoną.
Źródło: dailymail.co.uk

Dezynfekcja

Drony dotychczas były wykorzystywane m.in. w rolnictwie do rozpylania środków owadobójczych. Teraz te same maszyny rozpylają środki na bazie alkoholu w chińskich miastach. W ten sposób dezynfekowane są szpitale, bloki mieszkalne i fabryki. Tą metodą oczyszczono setki milionów metrów kwadratowych w całym Państwie Środka. Jak przekonują producenci tych urządzeń i władze, drony są 50 razy efektywniejsze od stosowania tradycyjnych metod, takich jak korzystanie z ręcznych opryskiwaczy. W ślady Chin poszły m.in. Zjednoczone Emiraty Arabskie.
WIĘCEJ

Transport

Od lat media na całym świecie informują o możliwości wykorzystania dronów przez firmy kurierskie. Powoli te rozwiązania zaczęły wprowadzać UPS i Amazon. Bezzałogowce jednak nie wyparły jeszcze zwykłych kurierów. W czasie pandemii COVID-19 natomiast w mediach społecznościowych pojawiły się nagrania dronów używanych do transportu maseczek i termometrów. Ponadto od lat w Chinach drony są wykorzystywane do dostaw medycznych. Podczas pandemii maszyny transportowały m.in. próbki pacjentów. Zdaniem chińskiego ministerstwa zdrowia w taki sposób skrócono czas dostarczenia próbówek o połowę w porównaniu do transportu tradycyjnego.
WIĘCEJ

Roboty humanoidalne

Choć jest wzrostu kilkuletniego dziecka, nie zakłada masek i rękawic, to w szpitalu zakaźnym potrafi wyręczyć pełnoetatową pielęgniarkę. To Tommy, robotyczny pielęgniarz. Maszyna ma wbudowany ekran dotykowy pozwalający pacjentom nagrywać wiadomości i wysyłać je do lekarzy. Co więcej, robot monitoruje stan pacjentów. Obecnie sześć takich maszyn służy w szpitalu Circolo w Varese, w północnej części Lombardii. Z ich obecności cieszy się dyrektor oddziału intensywnej terapii. Doktor Francesco Dentali podkreślił, że zespół pielęgniarek się powiększył, lecz nowi pracownicy nie są narażeni na zakażenie. We Włoszech od początku pandemii u ponad 4 tysięcy medyków wykryto koronawirusa, a prawie 70 zmarło. Dzięki robotowi w tym włoskim szpitalu zużywa się mniej tak cennych rzeczy używanych do walki z koronawirusem, czyli masek i rękawic. A jak na nowych pielęgniarzy zareagowali pacjenci? Władze szpitala tłumaczą, że na początku na ich twarzach malowało się zdziwienie, ale po przedstawieniu ich roli roboty stały się dla pacjentów zjawiskiem normalnym.
WIĘCEJ

Podobne maszyny do robota działającego we Włoszech mają także w Chinach. Firma technologiczna z tego kraju, CloudMinds, zbudowała kilkadziesiąt takich robotów: 14 trafiło do epicentrum epidemii, czyli do miasta Wuhan. Maszyny potrafią dezynfekować sale, dostarczać leki i mierzyć temperaturę. Wiadomo także, ile kosztuje taki robot. Jak powiedział amerykańskiej stacji CNBC rzecznik CloudMinds, cena takiej maszyny może wynieść nawet 72 tys. USD. Czy jest warta tej kwoty? Chyba tak, bo oprócz typowo medycznych zadań humanoidalne produkty firmy CloudMinds poprawiają humor pacjentom, np. poprzez taniec. Jak to wygląda, można ocenić w klipie poniżej.
WIĘCEJ

Oprócz robotów firma CloudMinds współtworzy system obsługi szpitala polowego w Wuhan. Do placówki przyjęto ponad 200 pacjentów. Ich stan nie był ciężki. Do konstrukcji takiego systemu wykorzystano sieć 5G, która pozwala zastosować maszyny do zbierania danych i zdalnego aktualizowania wiedzy o stanie pacjentów. Pomysł zastosowania tej technologii pojawił się w Wuhan pod koniec lutego br. Naukowcy z lokalnych uniwersytetów połączyli siły z firmami technologicznymi. Po tygodniu system był gotowy. Podłączono do niego specjalne bransoletki. Otrzymali je pacjenci, lekarze i pielęgniarki. Urządzenia pozwalają monitorować funkcje życiowe użytkowników, w tym ciśnienie, rytm serca, poziom tlenu we krwi.

Źródło: Panel zarządzania szpitalem
polowym w Wuhan (CloudMinds)

Nie tylko medycyna, ale także wspominana już dezynfekcja to pole do popisu dla konstruktorów robotów. Robot do rozpylania środków dezynfekcyjnych powstał w Chinach w połowie lutego. Przypomina mały czołg, ponieważ ma lufę jak „Rudy 102” i gąsienice. Maszyna może dezynfekować od 20 tys. do 36 tys. mkw. na godzinę. To tak, jakby w 60 minut oblać środkiem na bazie alkoholu 5 boisk do piłki nożnej. Roboty pomagają dezynfekować centra handlowe, parki, dworce autobusowe, parkingi, bloki czy wąskie uliczki. Zdolności tego „czołgu” naładowanego środkiem dezynfekcyjnym można podziwiać w klipie poniżej.
WIĘCEJ

Roboty nie pomagają tylko w krajach wysoko rozwiniętych, takich jak Chiny czy państwa Europy. Humanoidalne maszyny wspierają walkę z COVID-19 m.in. w Afryce. W Tunezji ulice stolicy kraju patroluje policyjny robot albo – jak okrzyknęły go media – prototyp Robocopa. Maszyna znana jako PGuard jest wyposażona w kamery termowizyjne, głośniki, a także dźwiękowy i świetlny system alarmowy. Taki zautomatyzowany stróż prawa kosztuje od 100 do 140 tys. USD. Nagranie dnia pracy PGuard opublikowało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Tunezji. Widać na nim, jak maszyna zatrzymuje się przy przechodniach i ich upomina. Często taki komunikat wygłasza przez głośniki człowiek zarządzający robotem. Padają upomnienia w stylu: „Co robisz? Pokaż mi swój dowód osobisty. Czy nie wiesz, że jest nakaz pozostawania w domu?”.
WIĘCEJ

Wirtualne laboratorium

To kolejny przykład wykorzystania technologii w walce z koronawirusem. Sztuczna inteligencja, jak wiadomo, może zostać zaprzęgnięta do śledzenia osób przebywających na kwarantannie i wykorzystywana w medycynie. Na początku lutego br. natomiast świat obiegła informacja, że do badań klinicznych trafił pierwszy lek opracowany przez sztuczną inteligencję. Dokonał tego, w zaledwie kilka miesięcy, algorytm brytyjskiej firmy Exscienta. To duży krok naprzód, ponieważ w tradycyjny sposób opracowanie lekarstwa zajęłoby od 4 do 5 lat. Teraz dzieło firmy Exscienta zostanie poddane kilkudziesięciu testom. Niestety może to potrwać nawet 2 lata.

Osiągnięciem w tej dziedzinie może pochwalić się też firma Google. Spółka DeepMind, należąca do tego giganta z Doliny Krzemowej, przy użyciu swojego systemu AlphaFood opracowała prognozy struktur kilku białek powiązanych z wirusem. Odkrycie musi przejść jeszcze badania eksperymentalne, ale Google wierzy, że ta technologia pomoże naukowcom poznać działanie patogenu wirusa.

Podobnym tropem podążyła firma Baidu Research. Ten gigant technologiczny udostępnił swój algorytm LinearFold centrom zapobiegania epidemiom, instytucjom zajmującym się testowaniem genów i światowym ośrodkom naukowo-badawczym. Program chińskiej firmy usprawnia pracę nad białkami powiązanymi z koronawirusem. Zdaniem Baidu Research algorytm pozwolił przyspieszyć pracę nad lekiem i szczepionką. Inna chińska firma Alibaba uruchomiła specjalną platformę do testowania i analizy genomu wirusa. Według mediów z Państwa Środka pozwoliło to skrócić analizę podejrzanych przypadków z kilku godzin do 30 minut.

Mija 100 lat od jednej z największych pandemii w historii ludzkości. Po I wojnie światowej grypa hiszpanka zabiła ok. 100 mln ludzi. Z wirusem walczył prawie cały świat i jak przekonują wirusolodzy, śmiertelność spowodowaną przez hiszpankę można porównać do koronawirusa, z którym obecnie walczy cały świat. Na COVID-19 umiera ponad 3% zakażonych. Hiszpanka pozbawiła życia od kilku do 10% populacji. Na tym podobieństwa się kończą, ponieważ w 1920 roku świat nie poradził sobie z tym rodzajem grypy. Wtedy skończyły się zawirowania wojenne, ale ówcześni medycy nie posiadali takich możliwości, jak my obecnie.

Systemy wykrywania twarzy, drony, roboty czy sztuczna inteligencja – to tylko kilka przykładów wykorzystania technologii do walki z COVID-19. Te wynalazki stały się oczami i uszami lekarzy, którzy na pierwszej linii frontu stawiają czoło niewidzialnemu wrogowi. Pierwsze z wirusem musiały zmierzyć się Chiny i to właśnie Pekin przetestował wiele technologii, które pomagają zatrzymać pandemię. Coraz więcej krajów przenosi „chińskie pomysły” na swój grunt. Wiele państw je udoskonala, a inne stawiają na kreatywność, np. władze rosyjskiego Czelabińska wykorzystują silniki rakietowe do rozpylania środków dezynfekcyjnych.
WIĘCEJ

Zostaw komentarz

Serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies.