Wyzwania ochrony obiektów przemysłowych
Jacek Grzechowiak
Zakłady przemysłowe są obiektami łączącymi wiele funkcji i procesów. Dość często mają kilka lokalizacji, a jednocześnie masowo korzystają z podwykonawców, co sprawia, że proces produkcyjny w praktyce rzadko odbywa się w jednym miejscu. Uwarunkowania te wywołują konsekwencje także w odniesieniu do zagrożeń, które mogą mieć odmienne cechy i źródła, zależne od profilu konkretnego miejsca występowania. Przy czym suma zidentyfikowanych zagrożeń będzie większa od sumy lokalizacji i zachodzących w nich procesów, należy bowiem uwzględnić kompleks operacji logistycznych, obecnie bardzo rozbudowanych pod względem zarówno lokalizacji, jak i uwarunkowań organizacyjnych. Dlatego obiekty takie są najciekawsze, ale jednocześnie stawiają zespołom ochronnym najszersze spectrum wyzwań.
Zakłady przemysłowe są obecnie nieodłącznym elementem gospodarki. Przyzwyczailiśmy się do tradycyjnego pojmowania zadań i związanych z tymi obiektami zagrożeń, jednak produkcja nieustannie ewoluuje, co sprawia, że nadążanie za ewolucją zasobów chronionych wcale nie jest takie proste, powodując często pewien dysonans w relacjach pomiędzy klientem a dostawcą usług ochrony. Może nie wszędzie, ale wciąż jednak obserwujemy incydenty nieco archaiczne, które zdają się potwierdzać tę tezę. I dziś chciałbym spojrzeć na naszą codzienność właśnie przez pryzmat kilku takich incydentów, charakterystycznych dla trzech głównych modeli ochrony zakładów przemysłowych.
Z teoretycznego punktu widzenia, nawet zapisanego w różnego rodzaju dokumentach normatywnych (jak choćby w Metodyce uzgadniania planów ochrony obszarów, obiektów i urządzeń podlegających obowiązkowej ochronie) ochrona może być sprawowana w trzech formach:
- Ochrona fizyczna (osobowa)
- Zabezpieczenie techniczne
- Forma mieszana, łącząca ochronę fizyczną i zabezpieczenie techniczne.
W zakładach przemysłowych najpowszechniejsza jest ta trzecia forma ochrony i można by nawet uznać ją za podstawową, gdyby nie to, że w praktyce zarówno kondycja systemów zabezpieczeń technicznych, ich rozmieszczenie, jak i wykorzystanie przez pracowników ochrony w bieżącej pracy jest bardzo często wadliwe lub wręcz iluzoryczne. Powoduje to, że forma mieszana w codziennej praktyce sprowadza się jedynie do ochrony fizycznej. Być może część czytelników uzna tę tezę za wątpliwą. W dalszej części artykułu rozwieję ich wątpliwości.
Z praktycznego punktu widzenia można natomiast wyróżnić dwie istotne części ochrony:
- Część proceduralna: analiza zasobów chronionych oraz zagrożeń, jakim podlegają, mająca odzwierciedlenie w koncepcji ochrony, a w praktyce codziennej najbardziej obecna w procedurach działania pracowników ochrony.
- Część wykonawcza, składająca się z dwóch komponentów:
a) Komponent pierwszy to konfiguracja składu zespołu ochronnego; można w nim wyróżnić trzy zasadnicze modele:
– ochrona jednoosobowa,
– ochrona niewielkim (2–3-osobym) zespołem, siłą rzeczy skoncentrowanym na obiekcie chronionym, można by nawet przyjąć – stosując ponownie terminologię ustawową – zespołem działającym w granicach chronionego obszaru lub obiektu.
– ochrona wieloosobowa, zlokalizowana zarówno w chronionym obiekcie, jak i poza nim. W tym modelu praca pracowników ochrony w obiekcie chronionym będzie wspierana, np.
1) systemami zdalnego monitoringu sygnałów alarmowych, wideo, GPS itd. obsługiwanymi przez pracowników ochrony, którzy pracują w zewnętrznej stacji monitoringu zlokalizowanej najczęściej w agencji ochrony,
2) różnego rodzaju działaniami w ramach ochrony fizycznej doraźnej (popularnie zwanej patrolami interwencyjnymi) oraz
3) innymi działaniami, takimi jak monitorowanie stanu bezpieczeństwa w bezpośrednim otoczeniu chronionego obiektu, analizy bezpieczeństwa procesów zachodzących (planowanych) w relacjach z innymi obiektami itd. Tego typu działania w obiektach dojrzałych są jednocześnie typowymi działaniami dwukierunkowymi, pozwalając na gromadzenie danych, ich analizę w czasie rzeczywistym oraz sygnalizowanie i alarmowanie dwukierunkowe na bazie algorytmów stosowanych w tym obszarze.
b) Drugim komponentem są kompetencje ogólne i specjalistyczne pracowników ochrony oraz ich przygotowanie psychofizyczne do realizacji zadań ochronnych, czyli to, co sprawia, że przyjęta koncepcja ochrony będzie realizowana bądź nie.
W każdej konfiguracji niezbędne są odpowiednie kwalifikacje pracowników ochrony, zarówno realizujących zadania w obiekcie, jak i wykonujących różne zadania poza nim.
Przyjrzyjmy się więc tym trzem modelom ochrony przez pryzmat rzeczywistych incydentów.
Obiekt jednoposterunkowy
Model najczęściej spotykany w niewielkich zakładach przemysłowych (budynek lub kompleks kilku budynków) zlokalizowanych w jednym miejscu. Dość często stosowany w ochronie obiektów odległych, takich jak zakłady przemysłowe wymagające specyficznej lokalizacji, np. z segmentów agro (wytwórnie pasz, elewatory, kompostownie), produkcji kruszywa, OZE (farmy wiatrowe i fotowoltaiczne, będące de facto zakładami produkującymi energię elektryczną).
W tego typy obiektach zagrożeniu głównemu, jakim jest kradzież, zniszczenie lub dewastacja mienia, towarzyszy szereg innych zagrożeń, które nie zawsze wynikają z działań przestępców, choć często tak jest, jak to miało miejsce na farmie fotowoltaicznej w Nadarzynie (woj. pomorskie) w 2021 r. Przestępcy najpierw dokonali napadu na pracownika ochrony, obezwładniając go, następnie go skrępowali i umieścili w miejscu, w którym nie stwarzał już zagrożenia (choćby wzywając pomocy), po czym przystąpili do kradzieży, której łupem padło 280 paneli fotowoltaicznych, powodując straty na kwotę ponad 130 tys. zł (a to jedynie wartość skradzionego mienia). Jak widać z tego przykładu, zastosowanie rozwiązań w zakresie szybkiej i efektywnej transmisji alarmu napadowego jest niezbędne. Podobnie jak zapewnienie właściwych zdolności psychofizycznych pracownika ochrony. I oczywiście adekwatność sił i środków ochrony do zagrożeń.
Z reguły zagrożenia wiążą się z charakterystyką miejsca wykonywania zadań ochronnych, niekiedy są związane z predyspozycjami pracowników ochrony lub wynikają z ogólnej sytuacji w branży ochrony powodującej, że powszechnie pracują oni po 24 czy 36 godzin non stop. Tajemnicą poliszynela jest to, że takie praktyki są powszechne, sprowadzając zagrożenia o różnorodnym natężeniu dla pracownika ochrony i chronionego mienia. Przykładem jest incydent z grudnia 2021 r., kiedy to w jednym z łódzkich zakładów przemysłowych pracownik ochrony zginął w pożarze dyżurki ochrony. Co było przyczyną pożaru? Potrzeba ogrzania miejsca pełnienia służby i wynikające z niej przeciążenie instalacji elektrycznej? Ale czy tylko? Być może pracownik zasłabł lub zasnął mocno i już się nie obudził? Czytelnicy zapewne pamiętają krążący na Tik-Toku film przedstawiający pracownika ochrony śpiącego tak mocno, że sygnały dźwiękowe karetki pogotowia stojącej w odległości ledwie kilku metrów od niego nie były w stanie go obudzić.
Ponownie jawi się potrzeba monitorowania pracy pracownika ochrony w takim obiekcie. Od lat funkcjonują różnego rodzaju systemy kontroli obchodów, ale znów praktyka życia codziennego pokazuje, że są one podatne na różnego rodzaju próby neutralizujące, a jednocześnie niewiele z nich pozwala na monitoring bezczynności czy upadku i alarmowanie stacji monitoringu w takich sytuacjach. Jednak rozwiązania są dostępne i jak pokazują powyższe przykłady, niezbędne jest inwestowanie w nie.
Innymi kwestiami są zagrożenia wynikające z konfiguracji obiektu oraz wyposażenia pracownika ochrony. Bywają obiekty, w których sporym problemem były szczury*. Łatwo wyobrazić sobie konsekwencje zarówno te pracownicze – zdrowotne, jak i operacyjne. To także element, który należy brać pod uwagę, tworząc koncepcję ochrony oraz weryfikując jej realizację. Jak w praktyce wyglądają konsekwencje z pozoru prozaicznych zaniedbań, przedstawiają przypadki zaniedbań w zakresie umundurowania.
W obiektach jednoposterunkowych widać to najczęściej. Z różnych przyczyn:
1) to obiekty, w których właściciel najczęściej nie przywiązuje wagi do ochrony,
2) to tam najłatwiej wmówić klientowi, że T-shirt z napisem OCHRONA to „nasz standard”…
Konsekwencje bywają różne. Znany jest przypadek, kiedy pracownik ochrony został ukąszony przez kleszcza, innym razem na zapisie wideo widzimy kogoś ubranego w T-shirt z napisem „Ochrona”, a który… kradnie, wreszcie w dokumentacji służby można nawet znaleźć wpisy o odstąpieniu od wykonywania czynności ochronnych z powodu braku właściwej odzieży (sic!).
Wszystkie te zjawiska widzimy tu i teraz. Ich rozwiązanie jest w zasięgu ręki, a jednak wciąż występują.
Obiekty o 2–3-osobowej strukturze ochronnej
Najczęściej spotykane w segmencie produkcyjnym. Niekiedy – wciąż zbyt rzadko – znajdziemy tam także osobę dedykowaną do spraw bezpieczeństwa. Stąd ochrona w tych obiektach jest już realizowana w sposób zdecydowanie bardziej efektywny, co nie znaczy, że nie dochodzi do incydentów. Nie znaczy także, że agencja ochrony realizująca tam usługi ochrony potrafi sprostać wymaganiom klienta. Ograniczenia rynkowe i budżetowe sprawiają, że ochrona jest prowadzona nieadekwatnie do potrzeb, a zwłaszcza do zagrożeń.
W grudniu 2021 r. w jednej z dolnośląskich firm doszło do napadu, w którego trakcie sprawcy zaskoczyli dwie pracownice ochrony i sterroryzowali je. Po wyeliminowaniu ochrony w brutalny sposób przystąpili do kradzieży, wywożąc z zakładu wyroby charakteryzujące się zarówno dużymi gabarytami, jak i znaczną masą. Jak wynika z doniesień medialnych, obie pracownice ochrony zostały zaskoczone, a więc ponownie mamy do czynienia ze zdarzeniem związanym zarówno z niewyposażeniem pracowników ochrony w odpowiedni sprzęt, jak i brakiem odpowiednich umiejętności. Nie przesądzając, jak było faktycznie, wszak mamy jedynie informacje prasowe, kwestie wyposażenia oraz predyspozycji psychofizycznych w połączeniu ze szkoleniem jawią nam się jako te, na które trzeba kłaść duży nacisk.
Duże obiekty przemysłowe
W dużych obiektach będziemy mieli do czynienia już z całą gamą zagrożeń, zarówno tych dotyczących konkretnego obiektu, jak i całego spectrum jego funkcjonowania na zewnątrz – a więc np. z zagrożeniami na styku z branżą TSL, która niekiedy przejmuje cały proces logistyczny, co powoduje, że np. zagrożenia wewnętrzne (kradzież, infiltracja, sabotaż) mogą mieć podłoże zupełnie niezwiązane z naszym obiektem. Mogą wynikać z uwarunkować firmy logistycznej, jej „szczelności”, wydajności procedur, wreszcie podejścia nie tylko do kwestii bezpieczeństwa, ale także np. zarządzania zasobami ludzkimi. W dużych zakładach przemysłowych z reguły mamy także do czynienia z zaawansowanymi procesami zarządzania jakością, w tym także jakością ochrony. Mamy więc audyty wewnętrzne, zewnętrzne, czasem także procedury kontrolne realizowane w poziomu państwowego, jak to ma miejsce w obiektach infrastruktury krytycznej czy obiektach podlegających obowiązkowej ochronie, nie będących IK.
Na drugiej szali tej wagi jest wciąż obecna w naszym życiu akcyjność działania. Widzimy przecież, że incydenty zdarzają się także w tych obiektach, a wnikliwi obserwatorzy naszej codzienności znajdą zapewne przykłady, gdy do incydentu dochodzi wkrótce po takiej kontroli. I tu ponownie w grę wchodzi człowiek. Człowiek z własnym know-how, a więc wykształceniem ogólnym, specjalistycznych, doświadczeniem życiowym i zawodowym, ale i własnymi ułomnościami. I oczywiście cały kompleks systemów zabezpieczeń technicznych.
Jeśli chodzi o człowieka, ważnym przykładem jest napad w Płocku na pracownika ochrony, który został ugodzony nożem. I można długo dywagować, jak do tego doszło, ale nie sposób pominąć taktyki ochrony i swego rodzaju erozji wiedzy dotyczącej każdego z nas. Wszak zachowywanie bezpiecznej odległości od każdej osoby jest jednym z fundamentów bezpieczeństwa pracownika ochrony, swego rodzaju elementarzem ochrony, a zagrożenia ze strony kolegów lub byłych kolegów znane nam są od czasu napadu na Kredyt Bank w Warszawie. Erozja wiedzy… to niestety poważny problem, ale możliwy do rozwiązania poprzez szkolenie i ciągłe kształtowanie świadomości pracowników ochrony. I znów kłaniają się realia rynkowe. Najniższa cena w praktyce nie daje szans na szkolenie, a jeśli daje takie szanse, to musi odbić się na jego jakości.
Odnosząc się do zabezpieczeń technicznych, to w takich obiektach stan w tym zakresie wydaje się najlepszy. Jednak nawet jeśli obiekt jest wyposażony w zaawansowane systemy bezpieczeństwa, to zdarzają się incydenty, które skłaniają do refleksji nad wykorzystywaniem tych systemów przez pracowników ochrony. Gdy w obiekcie IK dochodzi do wtargnięcia na teren, po czym osoby, które w ten sposób znalazły się – że znów zastosuję ustawową terminologię – w granicach chronionego obiektu, potrafią działać na tyle szybko, że wchodzą na ponad 100-metrowy komin, to coś jednak musiało nie zadziałać. Także w warstwie technicznej. A skoro doszło do takiego incydentu, to mogło dojść także do znacznie gorszego.
W zakładach przemysłowych ważnym elementem, wpływającym bezpośrednio na koncepcję ochrony oraz stanowiącym duże wyzwanie dla pracowników ochrony (także tych wykonujących obowiązki zdalnie) jest duży przepływ mienia o dużej różnorodności, przy zredukowanym do minimum czasie pozostawania tego mienia w strefach magazynowych (co wynika z dostaw w modelu just in time). W efekcie czas dyspozycyjny dla ochrony, pozwalający na różnego rodzaju aktywności kontrolne i weryfikujące, jest niekiedy zerowy. Taki model zarządzania przepływem mienia daje wyjątkowe możliwości osobom znającym niuanse magazynowe, a to one właśnie są niekiedy sprawcami lub pomocnikami w kradzieżach z zakładów produkcyjnych.
Dodatkowym problemem jest tu – będące także konsekwencją szybkości procesu – utrudnienie w ujawnieniu ewentualnej kradzieży, co opóźnia i utrudnia wyjaśnienie incydentu. Wydłuża się przez to czas trwania procederu, jak to miało miejsce u renomowanego producenta samochodów, powodując straty w postaci kradzieży ponad 100 silników, 500 skrzyń biegów oraz innego mienia, o łącznej wartości szacowanej na miliony euro. Stąd w dużych zakładach przemysłowych procedury wewnętrznego i zewnętrznego audytu są tak rozpowszechnione, co oczywiście nie umniejsza roli ochrony, zarówno osobowej, jak i technicznej, w końcu te silniki jakoś musiały opuścić obiekt chroniony.
Wykorzystanie systemów zabezpieczeń technicznych to temat-rzeka. Warto więc skupić się na sprawach prozaicznych. Dlaczego? Bo one występują najczęściej:
- Monitor komputera wyświetlający obrazy z maksymalnej liczby kamer powoduje, że właściwie cały system jest bezwartościowy. To efekt czynnika ludzkiego.
- Elementy sterujące CCTV zlokalizowane w „ostatnim kącie biurka” albo gdzieś zupełnie z boku to czytelny sygnał, że system w praktyce nie jest użytkowany. To także efekt czynnika ludzkiego.
- Zakurzona klawiatura lub manipulator są takim samym sygnałem. To też efekt czynnika ludzkiego.
To są właśnie te obserwacje, które skłaniają mnie do wniosku, że bardzo często mieszana forma ochrony zatraca część techniczną i sprowadza się wyłącznie do ochrony fizycznej, osobowej.
Kluczowym elementem systemu ochrony wciąż jest człowiek. Wsparcie techniczne, automatyzacja, zaawansowane algorytmy bez wątpienia zmniejszają negatywny wpływ czynnika ludzkiego, jednak to nie tylko nie sprawia, że inwestycje w człowieka mogą być mniejsze, wręcz przeciwnie – wymaga dużo większych nakładów na kompetencje pracownicze, a w zakładach przemysłowych kompetencje uwzględniające nie tylko kwestie security, ale także profil zakładu.
* Agnieszka Malczewska-Błaszczyk, Problem stresu i jego skrajnych konsekwencji u pracowników ochrony osób i mienia, Państwo i Społeczeństwo, 2015 (XV) nr 2, Wyd. Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego
|
Zobacz inne artykuły tego autora:
Infrastruktura krytyczna w czasach turbulencji
Logistyka – ciągłość działania oczami praktyka
Wyzwania ochrony obiektów rozproszonych
Jakie lekcje z wycieków danych powinien wyciągnąć biznes
Różne oblicza bezpieczeństwa infrastruktury krytycznej