Co ma karaluch do Einsteina
Warszawskie metro ma kłopot z nieodpowiedzialnymi użytkownikami schodów ruchomych i zaczęło z ich powodu współpracę z policją, a nawet powiadomiło ABW. Podziemna kolej posiada 142 ciągi schodów z przyciskami awaryjnego zatrzymywania. W 2017 r. naciśnięto je bez potrzeby ok. 10,5 tys. razy, a w roku ubiegłym ok. 9,5 tysiąca. Efekt – obniżenie poziomu bezpieczeństwa i stopnia niezawodności urządzeń oraz szybsze ich zużywanie.
Projektanci powinni przewidywać następstwa ruchów, jak szachiści. Tu nie domyślili się, że metrem, którym jeździ ponad 600 tys. pasażerów dziennie, jakiś promil głupawych albo złośliwych użytkowników może taki przycisk bez powodu nacisnąć. Wymyślono rozwiązanie zaradcze, które mogło zaistnieć od razu, bo to nie poziom techniki z górnej półki – zasłonięto guzik uchylną klapką z sygnałem dźwiękowym. Słychać i widać, kto alarmuje. Instalacje rozpoczęto od II linii metra i stacji Dworzec Wileński, „rekordzistki” w tej pladze.
Płoną świątynie. Wtedy czasami wychodzi na jaw, że nawet cenne zabytki nie miały obowiązkowych zabezpieczeń bądź źle realizowano procedury ochrony, jeśli w ogóle były. Dwa lata temu spłonęła duża część wieży katedry w Gorzowie. Cała Polska oglądała pożar w telewizji. Powstały nieodwracalne szkody w 700-letniej substancji zabytku, a koszt odbudowy oszacowano na ok. 20 mln zł. Obecny i były proboszcz – zarządcy obiektu – usłyszeli prokuratorskie zarzuty o uchybienia w ochronie ppoż. zagrażające życiu, zdrowiu osób i mienia w wielkich rozmiarach.
Eks-proboszcz poddał się dobrowolnie karze wymierzonej przez sąd: rok więzienia w zawieszeniu i 7 tys. zł grzywny; wyrok jest nieprawomocny. Obecny nie zgodził się z zarzutami i jego proces przebiegnie od początku. Cóż było nie tak? Brakowało sprawnego systemu sygnalizacji pożarowej i nie wykonywano badań rezystancji instalacji elektrycznej wieży. Nie oddzielono też wieży od świątyni drzwiami o odpowiedniej odporności ogniowej, choć jest ona odrębną strefą pożarową. Nie opracowano instrukcji określającej zasady prowadzenia ewakuacji, oddymiania obiektu i prowadzenia działań gaśniczych. Ta historia może być przestrogą dla innych duchownych.
Nie wszystkie nagrody Ig Nobel (tzw. Antynoble) wręczane na prestiżowym Uniwersytecie Harvarda są dziwne, śmieszne lub groteskowe. Pewien laureat Antynobla otrzymał później prawdziwego. Impreza popularyzuje naukę, bo dotyczy badań wykonywanych metodami naukowymi. Nagrody Ig Nobel mają astronomiczną wartość 10 trylionów dolarów Zimbabwe, tzn. waluty całkowicie bezwartościowej. Wśród aktualnie nagrodzonych znalazło się np. spostrzeżenie, że banknoty rumuńskich lejów są najbrudniejsze, bo najdłużej przechowują się na nich trzy rodzaje groźnych bakterii. Powodem jest zastosowanie w papierze włókna polimerowego utrudniającego podrabianie i przedłużającego trwałość banknotu… Efektem ubocznym jest jednak rozwój i przenoszenie patogenów odpornych na leki.
Nagrodzeni zostali Polacy w międzynarodowym zespole. Odkryli, że żywe karaluchy (a także inne owady) mogą wykrywać pola magnetyczne i same się magnesować. Zauważyli również, że żywe karaluchy rozmagnesowują się dużo szybciej niż… nieżywe. Temat badania jest śmieszny, ale pozornie. Wnioski rozszerzają wiedzę o różnych sposobach postrzegania świata rzeczywistego. Mogą też znaleźć odbicie w ulepszonych czujnikach zainspirowanych odpowiednikami biologicznymi.
Z RODO nie ma żartów. Prezes UODO największą do tej pory karę administracyjną nałożył na spółkę Morele.net – ponad 2,8 mln zł. Uznał, że zastosowane przez tę internetową firmę środki organizacyjne i techniczne ochrony danych osobowych nie były odpowiednie do ryzyka związanego z ich przetwarzaniem. W niepowołane ręce dostały się dane 2,2 mln klientów. Firma nie przygotowała też odpowiednich procedur reagowania na wypadek pojawienia się nietypowego ruchu w sieci.
Jakie dane może stracić klient, kupując banalną rzecz w źle chronionym sklepie internetowym? To personalia, numer telefonu, adres e-mail i doręczeniowy. Ale już w przypadku wniosków ratalnych: nr PESEL, serię i nr dokumentu tożsamości, informację o wykształceniu, adresach zameldowania i do korespondencji, źródle dochodu, wysokości dochodu netto, kosztach utrzymania gospodarstwa domowego, stanie cywilnym, wysokości zobowiązań kredytowych czy alimentów. Dla przestępców – a także ciekawskich zbierających prywatnie i służbowo wiedzę o człowieku – takie informacje są jak biblijna manna z nieba.
|