Strona główna Bezpieczne miasto Każde miasto jest inne

Każde miasto jest inne

Monika Żuber-Mamakis


Londyn, Nowy Jork, Singapur, Tokio – z tymi miastami najczęściej kojarzy się określenie smart city. To metropolie pełne nowoczesnych biurowców i korzystające z technologii, które w Polsce nie są powszechne.
Ale czy rzeczywiście Rzeszów, Lublin albo Kołobrzeg są dalekie od tego, by nazwać je smart?

Przyglądamy się dziś nieoczywistym miejscom na mapie Polski, które w światowych rankingach raczej się nie znajdą, a które wdrażają coraz więcej rozwiązań ułatwiających życie mieszkańcom. Rozmawiamy z ich włodarzami o strategii rozwoju smart city. Gdy pytamy w tym kontekście o bezpieczeństwo, podkreślają, że to dziś tylko jeden z aspektów, i wcale nie najważniejszy, bo nie stanowi wyzwania. Priorytetami są: jakość powietrza i sprawna komunikacja.

Koncepcja inteligentnego miasta została uwzględniona w Krajowej Polityce Miejskiej 2023, która określa działania administracji rządowej związane z polityką miejską w kraju. Ponadto Polski Komitet Normalizacyjny opublikował normę PN-ISO 37120:2015-03
stanowiącą część serii norm ISO dotyczących zrównoważonego rozwoju.

Polskie inteligentne miasta stawiają na:

  • rozwój transportu publicznego
  • usprawnienie systemów sterowania ruchem
  • monitorowanie zanieczyszczeń
  • usprawnienie komunikacji z mieszkańcami
  • bezpieczeństwo publiczne
  • lepszy dostęp do informacji urzędowych
  • ułatwienie uczestniczenia w podejmowaniu decyzji dotyczących projektów
  • realizowanych z budżetu obywatelskiego.

Wiele polskich miast wprowadza liczne rozwiązania smart, czyniąc to bez szczególnego rozgłosu. Natomiast uważnie wsłuchują się w głosy mieszkańców. Nasi rozmówcy, osoby odpowiedzialne za miejskie ulepszenia, wyraźnie ten aspekt podkreślali: wszystko robimy po to, by ludziom żyło się lepiej.

Jak powiedział Krzysztof Stańko, pełnomocnik Prezydenta Miasta Rzeszowa, zajmujący się m.in. cyfryzacją kolejnych zadań miasta: Wszystko, co w Rzeszowie zostało już wykonane, jeśli chodzi o udoskonalenie działania miasta, a także wszystkie projekty dotyczące jego przyszłości, robione jest z myślą o mieszkańcach. I nie jest w tej opinii odosobniony.

Podobne stanowisko przedstawia Artur Szymczyk, zastępca Prezydenta Miasta Lublin ds. Inwestycji i Rozwoju: Koncepcja smart city w Lublinie jest realizowana od poprzedniego okresu programowania strategicznego, czyli od 2013 r., i jest kontynuowana w ramach nowej Strategii Lublin 2030. Idea smart city przyjęta przez miasto Lublin jest zgodna z paradygmatem „Human Smart Cities 3.0”, w którego ramach mieszkańcy współtworzą miasto, a rola władzy lokalnej skupia się na tworzeniu przestrzeni i możliwości do wykorzystania różnorodnego potencjału obywateli.

Włodarzom polskich miast, aspirującym do bycia miastami inteligentnymi, nie zależy na tym, by naszpikować przestrzeń technologią. Ani Kołobrzeg, ani Rzeszów nie mają ambicji, by monitorować przestrzeń publiczną tak, jak robi to np. Londyn. Istotą jest uczynienie przestrzeni miejskiej bezpieczną i przyjazną, zapewniającą wygodne życie. Taką, która najlepiej oddaje ideę Human Smart Cities 3.0 przyświecającą choćby Lublinowi.

Najważniejsza jest komunikacja

Od razu wyjaśnijmy – komunikacja w znaczeniu łączność. Rzeszów jest najlepszym przykładem tego, jak wiele w naszym życiu zależy od sprawnej komunikacji.
– Bez sprawnej telekomunikacji nie bylibyśmy w tym miejscu, gdzie jesteśmy. Nasze hasło to Rzeszów stolicą innowacji. I tak jest – przekonuje Krzysztof Stańko. – Zaczęliśmy od telekomunikacji. Sprawna sieć telekomunikacyjna to podstawa, by w ogóle pomyśleć o tworzeniu smart city. Jako pierwsi wprowadziliśmy ogólnodostępną sieć bezprzewodowych punktów dostępowych do Internetu, czyli ResMAN. ResMAN był pierwszy, a proszę pamiętać, że mówimy o początku wieku, kiedy dostęp do Internetu dla wszystkich mieszkańców nie był powszechny – podkreśla z dumą.

Odkąd zaczęto szeroko stosować Internet mobilny, sieć ResMAN działa jako sieć wewnętrzna urzędu. W Rzeszowie funkcjonuje 50 km łączy światłowodowych i 20 radiolinii, które zapewniają pokrycie prawie 95% obszaru miasta. Z kolei pasmo radiowe 5G zostało włączone do pracy, zanim ktokolwiek przypuszczał, że będzie wykorzystywane przez telekomunikację.

Do tej sieci są podłączone m.in. kamery miejskiego monitoringu. Również dzięki nim funkcjonuje system zarządzania transportem miejskim. Krzysztof Stańko nie kryje dumy z faktu, że w mieście funkcjonuje system aktywnych tablic elektronicznych na bieżąco informujący pasażerów oczekujących na przystanku. Podobny funkcjonuje również w Warszawie, podwarszawskim Piasecznie czy we Wrocławiu, Zduńskiej Woli oraz Gorzowie Wielkopolskim. To znacząco ułatwia życie mieszkańcom.

Transport miejski jest również ważny dla Lublina

– Zaplanowane inwestycje dotyczą głównie kwestii mobilności miejskiej oraz elektromobilności. Pierwsze z nich skupiają się na zapewnieniu niezbędnej infrastruktury na potrzeby samochodów elektrycznych. Planowane jest ogłoszenie postępowania przetargowego na wyłonienie operatora i dostawcę stacji. Ma powstać 166 punktów ładowania AC w 83 lokalizacjach, co z istniejącą już infrastrukturą przełoży się na wymagane 210 punktów ładowania w całym mieście – podkreśla Artur Szymczyk, zastępca Prezydenta Miasta Lublin ds. Inwestycji i Rozwoju. – Ważną inwestycją wynikającą z prowadzonej przez miasto polityki transportowej jest budowa Dworca Metropolitalnego. Powstanie nowoczesny węzeł transportowy, którego zadaniem będzie integracja transportu zarówno wewnątrz miasta, jak i komunikacji pozamiejskiej w ramach Lubelskiego Obszaru Metropolitalnego oraz dalekobieżnej.

W obszarze lubelskich projektów miastu udało się m.in. zrealizować system zarządzania ruchem, zmodernizowano transport publiczny w kierunku zeroemisyjnym, uruchomiono szereg rozwiązań w formie e-usług i systemów wspierających transparentność danych publicznych np. geoportal, model 3D miasta czy portal open data.

Zapał i entuzjazm

Te dwa słowa najczęściej pojawiają się podczas dyskusji. Nasi rozmówcy mogliby godzinami opowiadać o tym, co w ich miastach dzieje się nowego, jakie są plany i jak sobie radzą z ewentualnymi trudnościami. Z niezwykłą werwą opowiadała o kołobrzeskich dokonaniach zastępca prezydentki tego miasta Ewa Pełechata, odpowiedzialna za wszystkie inicjatywy smart city. Kołobrzeg jest przykładem tego, że nie od wielkości miasta, a od zaangażowania i zrozumienia idei zależy, czy dana miejscowość zyska nowe funkcje i czy będzie ulepszana.

Inteligentne technologie służą do zwiększenia efektywności działania miasta

Dane z czujników oraz zaawansowane centra dowodzenia to nowy sposób zarządzania skomplikowanymi operacjami i automatyzacji systemów infrastrukturalnych. Zmieniło się jednak podejście do rozwiązań cyfrowych. Obecnie to smartfony w rękach mieszkańców są kluczami do miasta, zapewniając szybką informację o transporcie, ruchu drogowym, usługach zdrowotnych, alertach bezpieczeństwa i wiadomościach społecznościowych milionom ludzi. Efektem jest poprawa komfortu życia mieszkańców.
Źródło: Raport grupy roboczej do spraw Internetu rzeczy
przy Ministerstwie Cyfryzacji, IoT w polskiej gospodarce

– Największym problemem są fundusze, ale najważniejsza jest strategia. Mamy wizję rozwoju Kołobrzegu. Najpierw przygotowujemy strategię, później projekty. Na ich bazie pozyskujemy środki w dużej mierze pochodzące z Unii Europejskiej. Mam świadomość, że każde miasto jest inne. Inne będą problemy i potrzeby mieszkańców metropolii, a inne takiego miasta, jakim jest Kołobrzeg. Naszym zadaniem jest dostosować działania do tego, by mieszkańcom żyło się lepiej – przyznaje Ewa Pełechata. To podejście jest szeroko omawiane na stronie i-kolobrzeg.pl.

Co w takim razie Kołobrzeg robi dla mieszkańców? Z rzeczy mało spektakularnych, a bardzo ważnych można wymienić np. robotyzację procesów urzędu. Dzięki temu wzrosła wydajność urzędu miasta, a co za tym idzie sprawy obywateli są załatwiane szybciej. Kołobrzeg prowadzi także mapy ciepła, by sprawdzić, w których miejscach latem temperatura niebezpiecznie wzrasta, by wprowadzić tam zieleń. Monitoruje też naturalne tereny retencji i prowadzi systemy informacji transportowej. Te dane są gromadzone w ramach systemu informacji przestrzennej. Na stronie gis.kolobrzeg.pl znajduje się m.in. mapa gospodarki odpadami, plany infrastruktury miejskiej, mapy demograficzne oraz zagrożenia i ryzyka powodziowego.

Miasto uruchomiło także kołobrzeską kartę mieszkańca, która zapewnia seniorom bezpłatny przejazd komunikacją miejską, a wszystkim umożliwia skorzystanie z licznych zniżek oferowanych przez firmy partnerskie. Aplikacja Kołobrzeg Re:Generacja, przedstawiająca atrakcje turystyczne miasta, bazę noclegową i gastronomiczną, to tylko wisienka na cyfrowym torcie.

Podobne sukcesy, jeśli chodzi o usprawnienie obsługi mieszkańców, ma na swoim koncie Łódź, która – jak informuje Biuro Rzecznika: Rozszerzyła katalog usług elektronicznych, w których mieszkańcy i przedsiębiorcy mogą zwracać się do urzędu z wykorzystaniem elektronicznej formy kontaktu. Uwzględniając wszystkie działania związane z aktualizacją usług elektronicznych i udostępnianiem nowych usług online, Urząd Miasta Łodzi na koniec 2022 roku udostępniał łącznie 134 formularze elektroniczne w ramach 99 usług na platformie ePUAP oraz 41 usług na platformie biznes.gov.pl.

Danych wrażliwych nie gromadzimy

Wielu obywateli ma wątpliwości co do tego, jakie dane przekazują do enigmatycznego centrum choćby kamery miejskiego monitoringu. Czy miasto wie, jakie miejsca odwiedzają jego mieszkańcy? Gdzie przebywa konkretny Nowak czy Kowalski? W których sklepach zakupy robi Wiśniewska? Wszyscy nasi rozmówcy wyraźnie zaznaczają, że miejskie systemy monitoringu nie gromadzą danych wrażliwych, choć ilość zbieranych informacji jest olbrzymia.

– Nie prowadzimy rejestru danych. Nie kolekcjonujemy ich. Nie bawimy się w Wielkiego Brata, choć zbieramy sporo informacji. Miejski monitoring służy nam przede wszystkim do tego, by katowiczanom zapewnić większe bezpieczeństwo, dlatego np. gromadzimy informacje dotyczące lokalizacji patroli – mówi Łukasz Żółciak, oficer ds. smart city w katowickim urzędzie, a jednocześnie fan systemu KISMiA (Katowicki Inteligentny System Monitoringu i Analizy). I wyjaśnia, czemu ma służyć to ostatnie działanie: Informacja o lokalizacji patroli policji i straży miejskiej przyczynia się przede wszystkim do optymalizacji pracy tych służb. Kiedy wiemy, gdzie są patrole, wiemy, gdzie może ich zabraknąć.

Systemy miejskiego monitoringu gromadzą przede wszystkim dane dotyczące czystości powietrza. Robią to m.in. Rzeszów, Kołobrzeg, Białystok, Warszawa i co zupełnie zrozumiałe Katowice. Władze Rzeszowa zdecydowały się na instalacje 40 czujek jakości powietrza, a odczyty udostępniają mieszkańcom. Wkrótce mają zostać podłączone czujki na paczkomatach firmy InPost, która umieszcza je tam od dawna w ramach swoich działań związanych ze społeczną odpowiedzialnością biznesu. Po te dane wystarczy tylko się schylić. W Katowicach zbierane są informacje m.in. o zanieczyszczeniu pyłami, wilgotności i poziomie dwutlenku węgla. To ostatnie ma służyć m.in. realizacji założeń uchwały antysmogowej, która od 1 września 2017 r. obowiązuje na terenie województwa śląskiego. Inna rzecz, że miasto, dzięki danym zbieranym przez czujki, może powiadamiać mieszkańców o jakości powietrza danego dnia, choćby po to, by szkoły czy przedszkola mogły w danym rejonie ograniczać wyjście dzieci na „świeże” powietrze.

O jakość powietrza dba także Lublin

– Lubelska Straż Miejska wykorzystuje bezzałogowe statki powietrzne (drony) wyposażone w kamery termiczne do badania jakości powietrza. Drony posiadają również mobilny system pomiarowy gazowych i pyłowych zanieczyszczeń powietrza, który pozwala na kontrolowanie jakości spalania paliw w piecach – wyjaśnia Artur Szymczyk, zastępca Prezydenta Miasta Lublin ds. inwestycji i rozwoju.

Problem z zanieczyszczeniem powietrza ma także Łódź (to niestety bolączka większości polskich miast, o zgrozo także mających często status uzdrowiska). Biuro Rzecznika Prasowego Prezydenta Miasta Łodzi zapewnia jednak, że ta sprawa jest pod kontrolą. I faktycznie, wystarczy wejść na stronę Urzędu Miasta Łódź, by poznać ogólnodostępne dane zbierane z wielu punktów pomiarowych (we współpracy miasta z Veolia Energia Łódź i serwisem Airly) oraz siedmiu ekosłupków. Mieszkańcy korzystający z aplikacji i urządzeń mobilnych mogą zatem na bieżąco sprawdzać stan jakości powietrza.

Partnerska Inicjatywa Miast

Każde miasto jest inne, ale mają podobne problemy: niska jakość powietrza, konieczność usprawnienia ruchu miejskiego, ułatwienie mieszkańcom komunikacji z urzędem, sprawniejsza obsługa transportu publicznego i oczywiście bezpieczeństwo. Osoby zajmujące się realizacją idei smart city obserwują uważnie to, co robią inne miasta. W sukurs ma im przyjść Partnerska Inicjatywa Miast (PIM). PIM to, jak czytamy na stronie Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej, „program wymiany i promocji wiedzy pomiędzy miastami oraz innymi podmiotami zaangażowanymi w kształtowanie i realizację polityki miejskiej w zakresie prowadzenia przez miasta zintegrowanej polityki miejskiej. PIM jest odpowiedzią na zgłaszaną przez samorządy potrzebę wymiany wiedzy i doświadczeń między miastami oraz innymi podmiotami zaangażowanymi w kształtowanie i realizację polityki miejskiej, a także pozyskiwania pomysłów na wzmacnianie potencjału rozwojowego polskich miast”. Ta szczytna idea ma pewną wadę, czyli niewielki, naszym zdaniem, zasięg. Według oficjalnych informacji w edycji PIM na lata 2021–2023 weźmie udział… zaledwie 30 miast. Zakres tematyczny tej edycji PIM to Miasto Cyfrowe, Miasto Zielone oraz Miasto Inicjatyw Partnerstwa Publiczno-Prywatnego (PPP).

Z PIM pieniędzy jednak nie będzie. W Zasadach przygotowana i prowadzenia Partnerskiej Inicjatywy Miast w edycji na lata 2021–2023 napisano, iż „obecna edycja PIM nie finansuje w jakiejkolwiek formule (np. grantów) rozwiązań czy projektów opracowanych przez miasta w trakcie jego trwania. Nie wyklucza to jednak łatwiejszego dostępu do finansowania przedsięwzięć ze źródeł zewnętrznych poprzez lepsze przygotowanie odpowiedniej dokumentacji”.

Samymi doświadczeniami trudno jednak wprowadzać innowacje, dlatego tak ciekawy wydaje się funkcjonujący w ramach PIM projekt Miasto Inicjatyw Partnerstwa Publiczno-Prywatnego, czyli takich, które mogłyby pomóc rozwiązać najbardziej prozaiczną przeszkodę – brak pieniędzy. Każdy z naszych rozmówców podkreślał, że nawet najlepsze pomysły giną, gdy nie ma funduszy na ich realizację. Dlatego akurat ten projekt wydaje się tak interesujący. Zważywszy na fakt, że jedna z osób, prosząca jednak w tej kwestii o anonimowość, powiedziała wprost: Pieniądze by się znalazły w ramach PPP. Są firmy zainteresowane tym, by współpracować z urzędem przy konkretnych projektach. Mieliśmy np. szansę na uruchomienie profesjonalnego data center, jednak zrezygnowaliśmy. Partnerstwo publiczno-prywatne źle się kojarzy Polakom. Nikt nie lubi być wzywany do sądów.

Ważne jest jednak, że PIM rozwiązuje inny problem – brak wiedzy, a dokładnie ludzi, którzy rozumieliby, czym jest smart city i jak je wdrażać. O tym wspomniała Ewa Pełechata: – Naszą bolączką jest brak bliskiego ośrodka akademickiego, takiego, z którego do miasta płynęłaby świeża krew. Młodych, pełnych zapału ludzi. Na to nie mogą narzekać ani Rzeszów, ani Katowice, ani Poznań.

Taka gmina

Należy nadmienić, że władze nie każdego miasta dostrzegają potrzebę unowocześniania. Z przeprowadzonych rozmów wynika, że problem z ewentualnymi innowacjami mają niewielkie miasteczka. Jedna z osób zatrudniona w dziale rozwoju miasta, a w zasadzie miasteczka w zachodniej Polsce, liczącego ok. 10 tys. mieszkańców, powiedziała wprost: Jakie smart city? U nas to fikcja. Zrobiliśmy aplikację dla mieszkańców, ale nie są nią zainteresowani. Pobrań było tyle, co kot napłakał. Zresztą niby po co mieliby pobierać? Tu prawie wszyscy się znają. Zanim opublikujemy coś w aplikacji lub na stronie urzędu, i tak wszyscy już o tym wiedzą. Chyba nikomu nie zależy. Tu, w urzędzie, wiemy, że sporo polskich miast stara się zyskać status smart city, ale po pierwsze sporo zależy od pieniędzy, a po drugie od… podejścia władz miasta i radnych.

W podobnym tonie wypowiedział się inny urzędnik z równie niewielkiego miasta, tym razem ze wschodniej części kraju.

– Jakie smart city, kiedy nie mamy pieniędzy, żeby wymienić oświetlenie uliczne na energooszczędne LED-y? Poza tym – dodał konfidencjonalnym tonem – dla tutejszych radnych, a to w ich gestii zależy budżet miasta, to fanaberie. Za taką fanaberię uznali nawet postawienie czujników, które zbierałyby informacje o zanieczyszczeniach. Może i z sensem, przecież zimą gołym okiem widać, że mieszkańcy palą byle czym. Gdyby były na to niepodważalne dowody, to może trzeba byłoby jakoś zareagować? A tak nie ma dowodów, więc nie trzeba nic robić. Chyba musimy poczekać na młodszych ludzi w urzędzie. I młodszych radnych.

Trudno się dziwić, że rozmówcy, którzy wprost przyznali, że w ich miejscowościach nie robi się praktycznie nic, by je unowocześnić, wolą zachować anonimowość, tym bardziej że zawsze pojawia się jeden wątek: problemem nie jest brak pieniędzy (z Unii coś byśmy dostali), a mentalność i niechęć do zmian, które wymagałyby podjęcia jakichkolwiek działań. Jest jak jest, czyli dobrze. Lepiej być nie musi.

Więcej mieszkańców miast?

Jak podaje GUS, pod koniec czerwca 2022 r. ludność Polski liczyła 37 mln 827 tys. mieszkańców. W miastach żyło 22 mln 565 tys. osób, czyli 60% populacji. Z opublikowanego przez GUS podsumowania danych Ludność. Stan i struktura ludności oraz ruch naturalny w przekroju terytorialnym w 2022 r. wynika jednak, że wyraźnym trendem jest… malejąca liczba mieszkańców miast. Patrząc jednak na rzecz z dłuższej perspektywy czasowej, widać, że w ciągu ostatnich 10 lat polskim miastom ubyło ok. 3% mieszkańców. Ci ludzie jednak nie zniknęli. Niewielka część z nich wyjechała z kraju, większość zdecydowała się na zamieszkanie na wsi, tyle że owe wsie są przedmieściami wielkich miast. Tak zwana urbanistyka łanowa kwitnie. Z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że niejedna taka miejscowość, stanowiąca w istocie przedmieścia dużego miasta, zostanie przez nie wchłonięta przez powiększenie granic administracyjnych (czy ku zadowoleniu mieszkańców to już inna sprawa). Ten problem dobrze przedstawiono w serwisie Kartografia ekstremalna i na mapie przygotowanej przez jej autora Szymona Pifczyka.

Zmiana liczby ludności w latach 2011-2021

Źródło: Kartografia ekstremalna. Zielone obszary wokół największych miast to tysiące nowych domów zbudowanych chaotycznie w ostatniej dekadzie.

Dla miasta oznacza to ni mniej, ni więcej konieczność zaplanowania dróg, mostów, przejazdów, wodociągów, oświetlenia, kanalizacji, szkół i przedszkoli oraz innych elementów składających się na sprawne funkcjonowanie organizmu miejskiego. Z takimi wyzwaniami bez trudu poradzi sobie smart city. To odpowiedź na pytanie, po co nam inteligentne miasta, gdyby kogoś naszła wątpliwość.

Pamiętajmy, że nie ma absurdalnych scenariuszy, jedynie nasza wyobraźnia jest zbyt uboga… w przeciwieństwie do wyobraźni hiszpańskich „nurków” poszukujących nocą bursztynu w Bałtyku. ⦁

Nie każde miasto musi być smart

Rozmowa z dr. Tomaszem Kulisiewiczem,
współtwórcą serwisu inteligentnemiasta.pl

Od lat zajmuje się pan ideą inteligentnych miast, zapytam wprost: czy miasta muszą być smart? W jakim celu? Źle nam teraz?

Zdecydowanie nie każde miasto musi być smart, jeśli to miałoby oznaczać tylko wdrożenie wielkich systemów informatycznych. Nie zawsze jest taka potrzeba. Natomiast każde miasto, ale i wieś czy miasteczko, powinno być miejscem przyjemnym do życia. Przyjaznym. Nie ma znaczenia, czy naszpikujemy je czujnikami zbierającymi dane, czy nie. Najważniejsze jest, by ludziom żyło się w nim wygodnie, bezpiecznie, dobrze. Lubię koncepcję citizen as a sensor, ew. citizen sensing. To koncepcja, w której miasto wykorzystuje dane świadomie lub mimowolnie dostarczane przez mieszkańców, np. pasażerów transportu miejskiego, którzy odbijając karty miejskie w kasownikach, dostarczają tym samym informacji o tym, które linie są bardziej obłożone, a jakimi autobusami nie jeździ nikt. Dzięki temu instytucje odpowiedzialne za funkcjonowanie miasta, wiedzą w jakim rytmie ono żyje. Urzędnicze pomysły nie powstają wówczas w próżni, lecz są odzwierciedleniem potrzeb mieszkańców.

Skoro nie ma potrzeby, by każde miasto było smart, to jaka koncepcja dotycząca urbanistyki wydaje się panu obecnie szczególnie ważna lub uznaje ją pan za cenną?

Osobiście cenię ideę miasta 15-minutowego, czyli tak zorganizowanego, że mieszkaniec w zasięgu krótkiego marszu, a raczej spaceru będzie mieć dostępne wszystkie niezbędne mu usługi: szkołę, przychodnię zdrowia, bank, pocztę, sklepy itp. Idealnie byłoby, aby miejsce pracy także znajdowało się blisko.

Istnieje takie miasto idealne?

Nie, nie istnieje. Miała być nim Brasilia, dla której założenia urbanistyczno-architektoniczne opracowali brazylijscy architekci Lucio Costa (plan przestrzenny) i Oscar Niemeyer (budynki użyteczności publicznej). Wielu urbanistów broni Brasilii, ale z różnych powodów ich koncepcja nie do końca się sprawdziła, być może dlatego, że powstała zgodnie z wyobrażeniem architektów, skądinąd znamienitych, lecz rzeczywistość często odstaje od wyobrażeń. Niektóre dawne osiedla, nawet te PRL-owskie osiedla z wielkiej płyty (pomijając jakość budynków) bywały częściową realizacją tego założenia.

Nowe osiedla rzadko tak wyglądają.

To prawda. Warto pamiętać, że zgodnie z prognozami rośnie migracja do miast, a co za tym idzie, ich rozrastanie się jest zatem nieuniknione. To trend ogólnoświatowy i widoczny także w naszym kraju, choć nie na pierwszy rzut oka i nie w przypadku wszystkich polskich miast.

To prawda, piszemy o tym w artykule Każde miasto jest inne, o ile ma pan na myśli urbanistykę łanową.

Tak, właśnie o niej mówię. Polska cierpi na problem dotyczący planów zagospodarowania przestrzennego, a raczej przejmującego ich braku. W 2017 roku Najwyższa Izba Kontroli opublikowała raport, z którego wynika, że tylko ok. 30% powierzchni kraju pokryte jest takimi planami. Od tego czasu niewiele się zmieniło. Wiele inwestycji mieszkaniowych odbywa się bez planu, chaotycznie. Na dalekich przedmieściach, na terenach odrolnionych powstają, jak je nazywam, „miasta w kapuście”. Już nie wieś, jeszcze nie miasto, a przecież ich mieszkańcy potrzebują dokładnie takiej samej infrastruktury, jak w mieście. Tymczasem gminy, która udostępniła teren, na tę infrastrukturę nie stać.

Wróćmy do smart city. Czy może pan wskazać w Polsce miasto wyjątkowo inteligentne? Czy jakieś pod tym względem się wyróżnia?

Odpowiem tak, jak zazwyczaj odpowiadają prawnicy: to zależy. W tym przypadku zależy, pod jakim względem je rozpatrujemy. Są opracowywane różne rankingi smart city. Jest ich wiele, bo każdy uwzględnia inne wskaźniki. Zależy więc, jakie parametry weźmiemy pod uwagę.

To prawda, przygotowując się do rozmowy, trafiłam na bardzo ciekawą pracę Karoliny Ogrodnik, adiunktki na Politechnice Białostockiej, Multicriteria Analysis of Smart Cities in Poland opublikowanej w 2020 roku przez „Geographia Polonica”. Autorka przygotowała kilka rankingów uwzględniających różne wskaźniki, m.in. ekonomię miasta, smart mobilność, a nawet wykształcenie mieszkańców.

Właśnie o to chodzi. Na smart city należy patrzeć z różnych perspektyw. Chętnie przytaczanym przykładem jest Białystok. Zgadzam się, że to miasto ma powody do dumy, jeśli chodzi o modernizację transportu – w tym przypadku w rankingach znajduje się na pierwszym miejscu. Ale we wspomnianym przez panią opracowaniu Białystok zajął dopiero dziewiąte miejsce w kategorii smart living, co jednak nie oznacza, że standard życia jest tu niezadowalający, lecz dowodzi, że trudno ująć koncepcję smart city w sztywne ramy rankingów i podporządkować ją jakimś wskaźnikom. Warto natomiast obserwować i mierzyć wskaźniki zdefiniowane np. w normie PN-ISO 37120.

Co jest największym wyzwaniem, przed jakim stoją polskie miasta?

Jest nim bezpieczeństwo, ale w innym znaczeniu niż o tym się myśli. Miasta stosują wiele różnych systemów informatycznych działających samodzielnie, w oderwaniu od siebie. Systemy te są niespójne, niepołączone ze sobą, co może stanowić potencjalne źródło sporych kłopotów, pomijając nieprzystawalność interfejsów różnych systemów. Większym zagrożeniem jest to, że próba ich połączenia może prowadzić do powstania luk otwierających hakerom swobodny dostęp do miejskiej infrastruktury.
Inna rzecz, że miasta na całym świecie mają ten sam problem polegający na sformułowaniu dalekosiężnych planów. Bycie smart city to moim zdaniem uciekający cel, bo ciągle pojawiają się jakieś inne wyzwanie i nowe technologie.

Rozumiem więc, że nie ma pan ulubionego miasta, ale z pewnością są takie, w których czuje się pan lepiej niż w innych, coś w nich ceni.

Lubię Oslo – chyba już 15 lat temu wprowadzono tam opłatę za wjazd do centrum. Hanower ma świetną komunikację publiczną. Bardzo cenię Helsinki – stolica Finlandii ma sporo zalet, jest miastem na ludzką skalę. Natomiast nie przepadam za miejscowościami, w których każdy zaułek jest obserwowany przez kamery monitoringu.

Wiele osób ma obawy dotyczące choćby prywatności związane z monitoringiem wizyjnym. Uważa pan, że słusznie?

Moim zdaniem jak najbardziej słusznie. Wiadomo, że ludzie chcą się czuć bezpiecznie, ale przykład Chin pokazuje, że kamery stanowiące część większego systemu mogą stać się narzędziem opresji. Nie urządzenia i nadzór powinny dawać nam poczucie bezpieczeństwa, ale budowanie wspólnoty i wzajemne zaufanie.

Tomasz Kulisiewicz – absolwent informatyki Budapeszteńskiego Uniwersytetu Technicznego (1974), doktorat z informatologii na Uniwersytecie Warszawskim (2015). Analityk rynku informatycznego i komunikacji elektronicznej, wykładowca, współpracownik akademickich zespołów badawczych oraz firm analitycznych i doradczych. Autor i współautor publikacji naukowych i raportów analitycznych. Zajmuje się m.in. aspektami społecznymi, gospodarczymi i kulturowymi zastosowań technologii informacyjnych, zagadnieniami usług e-administracji, a także historią informatyki w Europie Środkowej i Wschodniej. Współzałożyciel i ekspert Ośrodka Studiów nad Cyfrowym Państwem.

 

Ciekawe inicjatywy

Kołobrzeg

Blockchain dla służb uprzywilejowanych – projekt, którego celem jest zminimalizowanie czasu dotarcia i ułatwienie służbom uprzywilejowanym, w szczególności ratowniczym, dostępu do miejsca zdarzenia i osób poszkodowanych oraz zagrożonego mienia. Umożliwi szybkie dotarcie służbom, takim jak pogotowie ratunkowe, straż pożarna, policja, do miejsca zdarzenia, które potencjalnie może wystąpić na terenie zarządzanym przez podmioty biorące udział w projekcie. Dotyczy to szczególnie tych obiektów, które chronione są szlabanami i bramkami. Wdrożona technologia połączy bramy w Kołobrzegu w ekosystem zarządzany za pomocą jednej aplikacji na smartfony, która zostanie udostępniona służbom ratowniczym działającym na terenie miasta.

Lublin

Elektrownia Fotowoltaiczna Hajdów – spółka miejska MPWiK zbudowała elektrownię fotowoltaiczną obsługującą Oczyszczalnię Ścieków Hajdów, by zapewnić efektywność energetyczną. Na obszarze 4 ha zainstalowano 6552 panele monokrystaliczne, osiągające moc szczytową na poziomie ok. 1998,36 kWp. Budowa elektrowni fotowoltaicznej jest kolejnym etapem realizacji strategii MPWiK zakładającej maksymalne wykorzystanie energii własnej. Już od 2000 r. spółka wykorzystuje biogaz, pozyskiwany z fermentacji osadów ściekowych, do produkcji energii elektrycznej i cieplnej. Obecnie z biogazu oczyszczalnia uzyskuje rocznie energię elektryczną na poziomie 10 000 MWh. Po uruchomieniu elektrowni fotowoltaicznej energia ze źródeł własnych zaspokaja ok. 70% ogólnego zapotrzebowania oczyszczalni na energię elektryczną.

Wałbrzych

Inteligentne zarządzanie odpadami – w Miejskim Zakładzie Usług Komunalnych w Wałbrzychu zainstalowano system obejmujący 150 czujników umieszczonych w kontenerach na odpady. Dzięki temu innowacyjnemu projektowi, wykorzystującemu technologię Internetu rzeczy oraz sieć NarrowBand IoT (technologia komunikacyjna oparta na standardzie sieci komórkowych, która została opracowana z myślą o urządzeniach funkcjonujących w ramach IoT), pracownicy MZUK odpowiedzialni za zarządzanie wywozem odpadów mają dostęp do centralnej aplikacji. System umożliwia optymalizację procesu wywozu odpadów komunalnych w Wałbrzychu poprzez regularny pomiar poziomu wypełnienia kontenerów za pomocą czujników ultradźwiękowych działających wiele lat. Dzięki temu rozwiązaniu miasto może zrezygnować z klasycznego harmonogramu wywozu odpadów na rzecz dynamicznego dostosowania wywozu do aktualnych potrzeb i wymagań. Co więcej, dzięki dostępności aplikacji dla użytkownika przez przeglądarkę WWW wdrożenie projektu jest łatwe i nie wymaga dodatkowych inwestycji w infrastrukturę czy sprzęt dla operatorów aplikacji.

Łódź

Pomoc pszczołom – łódzki start-up Intelligent Hives jest twórcą systemu monitorowania, który ułatwia pracę pszczelarzom i pomaga chronić pszczelą populację. Tak zwane inteligentne ule zostały posadowione na terenie Laboratorium Produkcji Ogrodniczej przy Zespole Szkół Rzemiosła. Dzięki specjalistycznym czujnikom i urządzeniom monitorującym możliwe jest poznanie pszczelich zwyczajów, badanie ich stanu zdrowia i aktywności. Dodatkowo w różnych punktach miasta powstają łąki kwietne sprzyjające bioróżnorodności, które dają schronienie i pożywienie pszczołom, a także zatrzymują wodę w gruncie i wpływają na oczyszczanie powietrza oraz obniżanie jego temperatury (mapa na lodz.pl/ekoportal).

Wrocław

SmartFlow, by uniknąć wycieków – wspólnie z firmami informatycznymi Microsoft i Future Processing wrocławskie MPWiK opracowało rozwiązanie, które podzieliło Wrocław na strefy pomiarowe. System informatyczny działa na terenie kilkunastu osiedli mieszkaniowych i wykorzystuje prawie 100 urządzeń do monitorowania ilości i ciśnienia wody przepływającej przez sieć wodociągową. Dzięki temu pracownicy MPWiK mogą łatwo zlokalizować jeden z najtrudniejszych typów awarii wodociągowej, jakim jest tzw. ukryty wyciek. System opiera się na czujnikach rozmieszczonych w sieci, które dostarczają informacje o dystrybucji wody przez całą dobę. Pomiary są przeprowadzane głównie w nocy. Po wytypowaniu miejsca awarii brygady MPWiK dokładnie je lokalizują, korzystając z rozwiązań akustycznych.

Zakopane

Zdalny odczyt ciepłomierzy – system wdrożony przez PEC Geotermię Podhalańską zapewnia zdalny odczyt ciepłomierzy dokonywany dzięki technologii NB-IoT. System zapewnia spółce Geotermia stały, codzienny dostęp do danych z urządzeń licznikowych zainstalowanych w węzłach sieci ciepłowniczej. To pierwsze w Polsce zastosowanie na potrzeby smart meteringu technologii wąskopasmowej LPWAN (Low Power Wide Area Network) działającej w paśmie LTE. Liczniki ciepła często są umieszczane w trudnodostępnych miejscach (np. węzły mediów w piwnicach czy podziemnych pomieszczeniach technicznych), gdzie zasięg standardowej sieci komórkowej nie dociera. Dzięki zastosowaniu LPWAN oraz sensorów wyposażonych jednocześnie w karty SIM umieszczone w ciepłomierzach klient otrzymuje codzienne raporty z każdego miejsca ze skutecznością bliską 100%. Dzięki temu obsługa sieci ciepłowniczej nie wymaga angażowania dodatkowych pracowników, szybsza jest też reakcja na awarie.

Inteligentne technologie służą do zwiększenia efektywności działania miasta
Dane z czujników oraz zaawansowane centra dowodzenia to nowy sposób zarządzania skomplikowanymi operacjami i automatyzacji systemów infrastrukturalnych. Zmieniło się jednak podejście do rozwiązań cyfrowych. Obecnie to smartfony w rękach mieszkańców są kluczami do miasta, zapewniając szybką informację o transporcie, ruchu drogowym, usługach zdrowotnych, alertach bezpieczeństwa i wiadomościach społecznościowych milionom ludzi. Efektem jest poprawa komfortu życia mieszkańców.

Źródło: Raport grupy roboczej do spraw Internetu rzeczy przy Ministerstwie Cyfryzacji, IoT w polskiej gospodarce